Mroczny sekret Gdańska. Zarobili miliony złotych na "seksbiznesie"
W programie "Superwizjer" na antenie TVN ukazał się reportaż, w którym ujawniono kulisy działalności gdańskiego klubu "Rozi". Oficjalnie jest to drink-bar, ale w tym miejscu miała działać grupa przestępcza, która zarobiła dziesiątki milionów złotych. O sprawie zrobiło się głośno również dlatego, że wśród oskarżonych są gangsterzy, z którymi relacje miał utrzymywać prezydent elekt Karol Nawrocki.
Jak przypomina "Dziennik Bałtycki", w kwietniu prokuratura skierowała do sądu akt oskarżenia w sprawie grupy przestępczej związanej z gdańskim drink-barem "Rozi". Lokal od kilku dekad funkcjonował bez większych przeszkód. Dopiero w 2019 roku śledczy podjęli działania związane z zatrzymaniem przestępczego procederu.
Właśnie do tego tematu w reportażu "Sutenerzy z Trójmiasta" odniósł się dziennikarz "Superwizjera" Bertold Kittel. Jego ustalenia szokują. Jednocześnie Kittel zaznacza, że to, co znalazło się w materiale, jest jedynie "wierzchołkiem góry lodowej".
Uchwycił go monitoring. Nagranie z Rossmanna trafiło do sieci
Drink-bar "Rozi" miał być miejscem sutenerskiego procederu, prowadzonym przez zorganizowaną grupę przestępczą, która zarabiała na "seksbiznesie" i handlu narkotykami. Gang sutenerów miał zarobić na prostytucji dziesiątki milionów złotych.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Według prokuratury, trzon grupy przestępczej tworzyli członkowie grup kibicowskich i klubów sportów walki. We wspomnianym reportażu pojawiają się nazwiska kilku mężczyzn, m.in. oskarżonego w tej sprawie Grzegorza H. ps. Śledziu, Patryka M. ps. Wielki Bu oraz Olgierda L. ps. Olo.
Swego czasu o tej sprawie głośno było w mediach, ponieważ właśnie ze znajomości z tymi mężczyznami musiał się tłumaczyć prezydent elekt Karol Nawrocki (w sieci krążyły zdjęcia Nawrockiego z "Wielkim Bu").
Bertold Kittel na antenie TVN24 stwierdził, że Olgierd L. zbudował grupę sutenerską po wyjściu z więzienia, gromadząc wokół siebie ludzi, którzy byli mu bezgranicznie oddani.
Z analizy późniejszych różnego rodzaju akt (...), wynika, że prokuratura zaczęła w pewnym momencie dostawać sygnały i podejrzewać, że wytworzył się taki schemat, że Olgierd L. jest, na szczycie tego świata przestępczego, a te dzielnice, w których znajdują się różnego rodzaju miejsca świadczenia usług seksualnych nielegalnych, znajdują się pod jego kontrolą, ale są tak naprawdę kontrolowane przez poszczególnych szefów grup przestępczych - mówił dziennikarz śledczy.
"Nie ma wolnego rynku usług seksualnych w Gdańsku"
"Prostytutki na procesie mówiły jedno, bardzo jasno: nie ma wolnego rynku usług seksualnych w Gdańsku. Każda osoba, która chce świadczyć (usługi - red.), musi się liczyć z tym, że przyjdzie ktoś po haracz, podporządkuje sobie, czy to domówkę, czy agencję towarzyską" - stwierdził Kittel. Jak dodał, grupy przestępcze zajmowały się także handlem narkotykami na dużą skalę.
Kittel powiedział również, że za bramkę w "Rozi" mieli odpowiadać groźni bandyci, a w klubie dochodziło do przemocy.
Pamiętajmy, że w tym wszystkim jest cały wątek dotyczący tego, że wielu ludzi z tego kręgu przestępczego to są ludzie, którzy przechodzą w różnego rodzaju relacjach do osób publicznych, tam przechodzą różnego rodzaju pieniądze, tam są różnego rodzaju działania, jakieś aktywności miejskie, różnego rodzaju - zaznaczył dziennikarz.
Źródło: TVN24, "Dziennik Bałtycki"