Nękali sąsiadów w dwóch miastach. Sąd zapowiedział ogłoszenie wyroku
Rodzina K. przez lata miała terroryzować sąsiadów w dwóch miejscowościach. Sąd zapowiedział ogłoszenie wyroku w jednej z kluczowych spraw.
Najważniejsze informacje
- Oskarżona Małgorzata K. usłyszy wyrok w sprawie gróźb wobec pana Antoniego.
- W grudniu ma zapaść wyrok dotyczący nękania Bożeny Wołowicz.
- Sprawę przejęła Prokuratura Okręgowa w Rzeszowie po wskazaniu zaniedbań poprzednich służb.
Rodzina K. — 74-letnia matka Małgorzata, jej 38-letnia córka Małgorzata i 42-letni syn Andrzej — od lat przewija się w relacjach mieszkańców jako sprawcy uporczywego nękania. Dwoje dzieci trafiło decyzją sądu do zakładów psychiatrycznych, uznano ich za niepoczytalnych. Matka od ponad dwóch lat przebywa w areszcie. Do sprawy wrócili dziennikarze programu "Uwaga!", który opisał wieloletnie doświadczenia sąsiadów i przebieg postępowań. Kulminacją było użycie broni pneumatycznej do grożenia sąsiadowi.
Atak zimy w Polsce. Nagrania z Podkarpacia
Dziś zakończyła się ostatnia rozprawa w wątku nękania pana Antoniego i kierowania wobec niego gróźb pozbawienia życia. Oskarżoną w tym postępowaniu jest Małgorzata K. Na korytarzu sądu kobieta wielokrotnie podnosiła głos, co zakończyło się decyzją sędziego o jej wyprowadzeniu. Sąd zapowiedział, że wyrok zostanie ogłoszony za tydzień. Niezależnie toczy się sprawa dotycząca Bożeny Wołowicz, w której orzeczenie ma zapaść w grudniu.
Przełom ws. rodziny K. Sąd zapowiedział ogłoszenie wyroku
Relacje poszkodowanych pokazują schemat zachowań: zaczęło się w Tarnowie, a po przeprowadzce — według świadków — sytuacja powtórzyła się w nowym miejscu. Pan Andrzej, przedsiębiorca z sąsiedztwa w Tarnowie, opowiada o napadzie i o tym, że cała trójka miała mieć w tym dniu zniesioną poczytalność, podczas gdy nazajutrz wracali do codziennych zajęć. W jego relacji pojawiają się też sygnały zastraszania, jak wywieszanie paragonu za siekierę na klatce schodowej czy gesty pod adresem dziecka sąsiadki.
Świadkowie wskazują również na niszczenie mienia i uciążliwe działania: od dewastacji skrzynek i wodomierzy, przez wyrzucanie śmieci na balkony, po zorganizowane śledzenie sąsiadów. Anonimowa mieszkanka wspomina, że sprawcy mieli wyprzedzać telefony na policję, zgłaszając rzekome prowokacje. Według relacji pani Bożeny, pierwszej sąsiadki po przeprowadzce rodziny K., działaniom towarzyszyły groźby, zajeżdżanie drogi i petardy, a także dziesiątki zawiadomień składanych na ofiary.
Jagna Piwowarska z Fundacji "Można Inaczej", prawniczka pracująca z ofiarami nękania, ocenia, że w tej historii skala agresji i konsekwencja działań są wyjątkowe. Postępowania w tej sprawie ciągnęły się latami i — jak wynika z relacji — były nieefektywne.
Przełom nastąpił, gdy po incydencie z bronią pneumatyczną zatrzymano całą rodzinę, a śledztwo przejęła Prokuratura Okręgowa w Rzeszowie. Wskazała ona liczne zaniedbania poprzednio prowadzącej sprawę prokuratury w Dębicy, co otworzyło drogę do procesu.