Simon Vickers, 50-letni mieszkaniec Darlington w Anglii, został skazany na dożywocie za śmierć swojej 14-letniej córki Scarlett. Dziewczyna w lipcu ubiegłego roku zmarła w wyniku obrażeń zadanych nożem. Mężczyzna tłumaczył, że był to nieszczęśliwy wypadek podczas zabawy, jednak sąd nie uwierzył w jego wersję wydarzeń - przypomina "The Sun".
Czytaj więcej: O krok od śmierci. Kreatywność uratowała jej życie
Jak się okazało, ostrze o długości 11 cm przebiło puszysty szlafrok i stanik Scarlett. Rodzina miała udawać walkę, jednak sędzia nie dał wiary tłumaczeniom. Gdy doszło do tragedii, dziewczynka miała grać w gry i rozmawiać z przyjaciółmi online. W tym czasie rodzice oglądali mecz piłki nożnej i pili wino.
Do tragedii doszło po 22. Rodzina kończyła robić kolację, następnie ojciec i córka rzucali w siebie owocami. Mężczyzna omyłkowo miał wziąć nóż. Gdy ojciec ją dźgnął, krzyknęła z bólu. Rodzice próbowali tamować krew i wezwali pogotowie. Początkowo oboje zostali oskarżeni o morderstwo, jednak matka uniknęła kary.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Matka Scarlett, Sara, rozpoczęła kampanię na rzecz uchylenia wyroku skazującego jej męża. Kobieta twierdzi, że Simon nigdy nie skrzywdziłby córki i że wypadek był nieszczęśliwym zbiegiem okoliczności. - Jak mogę obwiniać go o wypadek, skoro wiem, że odczuwa taki sam ból jak ja? - mówiła w rozmowie z BBC.
Czytaj więcej: Wyniki sondaży z USA. Tak Amerykanie oceniają Donalda Trumpa
Scarlett była normalną i zdrową dziewczyną. Miała przed sobą długie życie. Zmarła w kuchni swojego domu. Nigdy nie podałeś prawdziwego wyjaśnienia tego, co się wydarzyło. - cytuje "The Sun" sędziego wydającego wyrok.
Kobieta chce móc opłakiwać śmierć córki razem z mężem i nie zgadza się z wyrokiem, który uznaje za niesprawiedliwy. "The Sun" podaje, że Simon Vickers będzie mógł ubiegać się o warunkowe zwolnienie po 15 latach.