Oliwier S. zatrzymany po śmierci 14-latki. "To majętny chłopak"
W mieszkaniu 21-letniego Oliwiera S. w Sosnowcu znaleziono zwłoki 14-letniej Mileny T. "Fakt" ustalił, że zatrzymany chłopak jest majętny i jeździ autem wartym ponad 500 tys. zł. Wyjaśniono również, dlaczego po zniknięciu dziewczyny nie uruchomiono Child Alertu.
15 maja Oliwier S. trafił do aresztu. 21-latek usłyszał kilka zarzutów. Dotyczą one m.in. posiadania i udzielenia małoletniej narkotyków. Chłopak odpowie również za współżycie seksualne z osobą poniżej 15. roku życia.
Oliwier S. przyznał podczas przesłuchania, że doszło do obcowania płciowego. Na chwilę obecną wyjaśnienia podejrzanego są poddawane weryfikacji. Nie mogę udzielić szczegółowych informacji na temat ich treści - powiedział portalowi o2.pl Michał Łukasik, zastępca prokuratora rejonowego Sosnowiec-Północ.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Jaki los czeka Hołownię? Migalski: To jest fatalny wynik
Poznali się przez internet
Ustalenia prokuratury wskazują na to, że Oliwier S. i Milena T. poznali się kilka miesięcy temu przez internet. Po raz pierwszy mieli spotkać się w święta wielkanocne.
Kolejny raz odwiedziła go w majówkę. Oliwier S. to majętny chłopak. Mieszka z ojcem i macochą na zamkniętym osiedlu w Sosnowcu. Jeździ luksusowym bmw wartym ponad 500 tys. zł - donosi teraz "Fakt".
Milena T. od stycznia br. przebywała w Młodzieżowym Ośrodku Wychowawczym w Radzionkowie. Nie wiadomo, dlaczego tam trafiła. Tabloid ustalił jednak, że dziewczyna nie chodziła do szkoły. W placówce wychowawczej nie było z nią żadnych problemów. Koleżanki ją lubiły.
Taka przeciętna, nierzucająca się w oczy - podkreślają w ośrodku.
A dlaczego po zniknięciu Mileny nie uruchomiono Child Alerti?
Child Alert uruchamiany jest w przypadkach realnego zagrożenia życia. W przypadku naszej wychowanki nie było takich przesłanek - wyjaśnił "Faktowi" dyrektor ośrodka w Radzionkowie Tomasz Stuła.
"Miała udzieloną legalną przepustkę"
Okoliczności tajemniczego zgonu dziewczyny wyjaśnia Prokuratura Rejonowa Sosnowiec Północ. Na razie wiadomo, że Oliwier S. znalazł ją leżącą na podłodze. Dziewczyna nie dawała oznak życia. Ratownicy, którzy przybyli na miejsce, stwierdzili, że nie żyje.
Na majówkę dostała przepustkę z ośrodka. Miała przebywać u matki w Libiążu. Oficjalna zawiadomienie na policję o jej zaginięciu wpłynęło 4 maja wieczorem. Tego dnia przepustka się skończyła.
Dziewczynka miała udzieloną legalną przepustkę sądową. Nie napływały sygnały ze środowiska rodzinnego, które mógłby mówić o zagrożeniu życia poszukiwanej. Działamy na podstawie faktów, a nie gdybania - powiedział "Faktowi" podkom. Kamil Kubica, rzecznik KPP w Tarnowskich Górach.