Kłute rany klatki piersiowej, głęboka rana prawego uda, rany na rękach i na czole to obrażenia jakie poniósł jeden z mężczyzn w trakcie bójki w barze, do której doszło w 2014 roku.
30-latek nie przeżył, gdy o dwa lata młodszy mężczyzna rzucił się na niego z nożem. Poszło o brak tatuażu, który miał być dowodem na pobyt ofiary w zakładzie karnym i świadczyć o jego statusie w więziennej hierarchi.
Sprawę dla lokalnego portalu tuwroclaw.com opisuje prokurator Karolina Stocka - Mycek.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
W toku śledztwa ustalono, że 10 sierpnia 2014 roku w jednym z lokali w Strzelinie oskarżony, działając w zamiarze bezpośrednim pozbawienia życia, zadał pokrzywdzonemu ciosy nożem, przez co spowodował u niego cztery rany kłute klatki piersiowej, głęboką ranę uda prawego oraz rany kłute i cięte kończyn górnych i płytką ranę ciętą czoła. Obrażenia te doprowadziły do zgonu pokrzywdzonego - mówi cytowana przez lokalne media.
I choć po zajściu w sprawie zeznawali obecni z lokalu świadkowie i policja nie miała problemu z udowodnieniem zbrodni mężczyźnie, wyrok zapadł dopiero po dziesięsiu latach.
Wszystko przez to, że zaraz po zabójstwie oskarżony Radosław G uciekł z kraju i ukrywał się poza granicami Polski aż do 2022 roku.
Do Polski został przekazany przez władze Królestwa Niderlandów 20 października 2022 roku na podstawie Europejskiego Nakazu Aresztowania - informuje prokurator Karolina Stocka-Mycek na łamach tuwroclaw.com
Decyzją sądu mężczyzna został skazany na 25 lat więzienia oraz karę zasądzoną na rzecz bliskich ofiary w kwocie 200 tysięcy złotych.