W poniedziałkowy poranek 9-latka z Kielc miała zostać zaczepiona przez mężczyznę w czerwonym busie, gdy szła do szkoły. Matka dziewczynki zgłosiła incydent na policję, twierdząc, że mężczyzna próbował skłonić dziecko do wejścia do pojazdu. Policja szybko podjęła działania, zabezpieczając monitoring z okolicy. Sprawę nagłośnił lokalny portal "Echo Dnia".
Matka dziewczynki twierdziła, że na komisariacie została zignorowana. Policja jednak zaprzecza i twierdzi, że zrobiono wszystko, co należało.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Śledztwo wykazało, że sytuacja była wynikiem nieporozumienia. Młodszy aspirant Małgorzata Pędzik z Komendy Miejskiej Policji w Kielcach poinformowała, że właściciel busa, starszy mieszkaniec osiedla, usuwał szron z szyb pojazdu. Monitoring potwierdził, że nie doszło do kontaktu między nim a dziewczynką.
- Z relacji mężczyzny, którą potwierdza nagranie z monitoringu do jakiego dotarliśmy wynika, że między dziewczynką, a właścicielem samochodu nie było żadnego kontaktu. Za dzieckiem biegł pies - mówi w rozmowie z portalem młodszy aspirant Małgorzata Pędzik z Komendy Miejskiej Policji w Kielcach.
Mężczyzna wypowiedział słowa "chodź do mnie", ale prawdopodobnie kierował je do psa. - Dziewczynka mogła to źle zinterpretować i zaczęła uciekać. Nikt jej nie gonił, nikt za nią nie jechał. Potwierdza to nagranie z monitoringu - dodaje mł. asp. Pędzik.