Bulwersujący incydent opisał portal nto.pl. W poniedziałek, 25 listopada przed Sądem Okręgowym w Opolu odbyła się rozprawa, podczas której miało się wiele wyjaśnić. Od niemal tygodni trwa proces 28-letniego Krzysztofa K. z Ozimka, oskarżonego o próbę podcięcia gardła swojej 39-letniej znajomej.
Jak wynika z aktu oskarżenia, mężczyzna zadał 39-latce cios w szyję, używając noża kuchennego. Gdy ofiara próbowała uciekać, zaczął okładać ją pięściami po całym ciele. Kobieta cudem przeżyła.
Czytaj także: Znany tenor skazany za gwałt. W więzieniu spędził 45 dni
Opinia 35-letniego lekarza medycyny sądowej i biegłego sądowego była kluczowa w tej sprawie, ponieważ to, jaki był charakter rany, mogło mieć wpływ na wysokość kary. Sęk w tym, że biegły niewiele zdążył powiedzieć.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Przyszedł na rozprawę "pod wpływem"?
Biegły zaczął tłumaczyć, że niewiele brakowało, by sprawca, zadając cios nożem, doprowadził do śmiertelnego wykrwawienia ofiary. Po chwili przewodniczący składu sędziowskiego przerwał te wyjaśnienia i nakazał, by z sali rozpraw wyszła osoba, będąca pod wpływem alkoholu.
Ponieważ nikt nie kwapił się do wyjścia, sędzia zagroził, że policja zbada stan trzeźwości obecnych, zaczynając od publiczności. Dopiero wtedy biegły przyznał, że jest "niedysponowany". Jego tłumaczenie było dość zaskakujące.
Biegły powiedział, że nie ma nic na swoje usprawiedliwienie i że jego stan jest wynikiem tragicznych zdarzeń w Namysłowie. Nie został przebadany na obecność alkoholu, więc nie można z całą stanowczością stwierdzić, że był pod jego wpływem, choć woń alkoholu była wyczuwalna na sali, ale nie ma pewności od kogo – podkreślił sędzia Daniel Kliś, rzecznik Sądu Okręgowego w Opolu, cyt. przez portal nto.pl.
Przypomnijmy: wczoraj w Namysłowie 32-latek zabił swoich rodziców i brata, a następnie popełnił samobójstwo. Nie wiadomo, dlaczego biegły miałby być niedysponowany w związku z tymi dramatycznymi wydarzeniami.
Reporterka "Nowej Trybuny Opolskiej" próbowała dopytać lekarz, dlaczego przyszedł do sądu w takim stanie, ale ten zaczął uciekać, rzucając jedynie, że nie będzie komentował całego zajścia.
O incydencie powiadomiony już został prezes Sądu Okręgowego w Opolu, który sprawuje nadzór na biegłymi. Zdarzenie ma zostać szczegółowo wyjaśnione.