We wtorkowe (15 lutego) popołudnie z jeepa i ciemnych samochodów terenowych wybiegło kilku mężczyzn w kominiarkach. Te szokujące sceny rozegrały się w biały dzień, ok. godz. 15:00 na jednej z myjni samochodowych na łódzkim Widzewie.
Mężczyźni zaczęli krzyczeć i wydawać komendy. Jak się okazało, byli to antyterroryści, którzy dokonali zatrzymania dwóch osób. Jeden z poszukiwanych uciekał, ale szybko został obezwładniony przez funkcjonariuszy. Drugi został zatrzymany zaraz przy myjni.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Gdy potencjalni przestępcy zostali skuci w kajdanki, z jednej z furgonetek wybiegł pies policyjny. Zatrzymali zostali z kolei przewiezeni radiowozem do łódzkiej komendy.
Czytaj także: Białystok. Prokuratura umarza śledztwo w sprawie księdza podejrzanego o przestępstwa seksualne
Świadkowie zdarzenia byli zszokowani. W rozmowie z "Expressem Ilustrowanym" ujawniają, że słyszeli strzały i widzieli "ogień wydobywający się z przedmiotów trzymanych przez ludzi w komniarkach".
Szłam do Biedronki na zakupy, gdy nagle usłyszałam strzały. Spojrzałam w lewo i zobaczyłam, jak z przedmiotów trzymanych przez meżczyzn w kominiarkach wydobywa się ogień! Wystraszyłam się i od razu zadzwoniłam do męża, żeby mu powiedzieć, co dzieje się na naszym osiedlu - powiedziała "Expressowi Ilustrowanemu" mieszkanka Łodzi, która widziała zdarzenie.
Policja nabrała wody w usta. Funkcjonariusze nie ujawniają szczegółów akcji
Komenda Wojewódzka Policji w Łodzi ujawniła, że akcją koordynowali funkcjonariusze z Rybnika. Ci z kolei nie chcą podać szczegółów dotyczących okoliczności zatrzymania mężczyzn.
Czytaj także: Śmierć 13-latki w Pakistanie. Miała ukraść czekoladki
- Nie udzielamy żadnych ninformacji w tej sprawie - poinformowała "Express Ilustrowany" asp. sztab. Bogusława Kobeszko, oficer prasowy Komendy Miejskiej Policji w Rybniku.
Z przekazanych dziennikarzom informacji wynika, że funkcjonariusze podczas interwencji nie używali ostrej amunicji.