W środowy wieczór, 7 maja ok. godz. 18:40 kampus Uniwersytetu Warszawskiego stał się sceną brutalnego morderstwa. 22-letni student prawa handlowego miał zaatakować siekierą 53-letnią pracownicę portierni, zadając jej śmiertelne ciosy w głowę i szyję. Gdy na pomoc ruszył pracownik Straży UW, również został ciężko ranny. Domniemany został obezwładniony, ale pytanie o motywy tej potwornej zbrodni wciąż pozostaje bez odpowiedzi.
Pracownik Straży UW, który próbował powstrzymać napastnika, został przewieziony do szpitala z ranami ciętymi obu dłoni oraz głowy.
Był przytomny, ale obrażenia wskazywały na bezpośrednie zagrożenie życia. Dostał siekierą w głowę – to nie są zwykłe rany – mówi Piotr Owczarski z Wojewódzkiej Stacji Pogotowia Ratunkowego "Meditrans".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Ratownicy podkreślają, że choć mężczyzna był świadomy i kontaktowy, jego stan wymagał natychmiastowej interwencji medycznej. W trakcie transportu medycznego nie było potrzeby reanimowania ofiary.
Stan zdrowia rannego strażnika uniwersyteckiego nie zagraża jego życiu - potwierdza prokuratura.
Profiler: "To nie była zwykła przemoc. To efekt zaburzeń psychicznych lub osobowości"
W rozmowie z Raportem Warszawskim psycholog śledczy Justyna Poznańska, pracująca również jako biegła sądowa, nie pozostawia wątpliwości. Profiler od razu wskazuje na zaburzenia psychiczne lub rozwijające się głębokie zaburzenia osobowości jako kluczowy czynnik motywujący sprawcę, wykluczając "zwykłą" przemoc.
Na podstawie tego, co dotarło do opinii publicznej, wydaje mi się, że mamy osobę zaburzoną psychicznie lub ujawniającą głębokie zaburzenia osobowości - komentuje psycholog śledczy dla Raportu Warszawskiego.
Specjalistka podkreśla, że często tego typu sprawców napędzają inne zbrodnie. Psycholog śledcza podkreśla również rolę urojeń prześladowczych i internalizacji negatywnych emocji u sprawców z zaburzeniami.
Bardzo często jest tak, że te osoby [...] widzą różne zdarzenia, które czasami ich napędzają do takiej aktywności. To związane jest z jakąś formą zachowań paranoicznych, czyli na przykład poczucia bycia źle potraktowanym, prześladowanym czy dużego poczucia krzywdy - dodaje specjalistka.
Atak na głowę i użycie prymitywnego narzędzia wskazują na skumulowaną agresję i głębokie zaburzenia.
Przy takim rozładowaniu, gdzie mamy siekierę, atak na witalną część ciała, czyli głowę - to z reguły mamy bardzo duże wyładowanie skumulowanych negatywnych emocji - ocenia Poznańska.
"22 lata to wiek, w którym ujawniają się psychozy"
Profiler podkreśla, że wiek domniemanego sprawcy (22 lata) mieści się w kluczowym okresie rozwojowym dla ujawniania się zaburzeń psychicznych i zaburzeń osobowości, co może tłumaczyć nagłą eskalację agresji.
Wspomina też, że w tym wieku osoby z zaburzeniami często bywają "dziwaczne, introwertyczne, o niekonwencjonalnych poglądach", ale niekoniecznie wcześniej sprawiają problemy wychowawcze. Porównuje sprawcę do innych młodych mężczyzn (np. Kajetana Poznańskiego, który w chwili popełnienia czynu miał 27 lat), którzy dopuścili się brutalnych czynów w podobnym wieku.
Psychozy głównie rozwijają się w młodym wieku. [...] Tutaj ten wiek (22 lata) to typowy przedział, między szesnaście a dwadzieścia-kilka, kiedy różne zaburzenia psychiczne i osobowości się uaktywniają - komentuje psycholog.
W czwartek po południu 22-latek został przewieziony do prokuratury. Postawiono mu trzy zarzuty. Dotyczą one zabójstwa ze szczególnym okrucieństwem, usiłowania zabójstwa pracownika ochrony straży uniwersyteckiej oraz znieważenia zwłok. Prokuratura twierdzi, że Mieszko R. przyznał się do winy. Tymczasem jego obrońca skomentował, że "to jakaś bzdura". Słowa mecenasa przytacza "Wprost".