Do tragedii doszło w październiku 2017 roku. Lamora Williams miała w chwili popełnienia przestępstwa 24 lata. Oskarżono ją o 14 przestępstw, czyli morderstwo dwóch synów, napaść z bronią w ręku, okrucieństwa wobec dzieci, ukrywania zwłok oraz składania fałszywych zeznań. Ofiarami byli jej synowie: dwuletni Ke-Yaunte Penn i roczny Ja'Karter Penn.
Williams sama zadzwoniła na numer alarmowy 911 i twierdziła, że wróciła z pracy, po czym znalazła martwe dzieci w mieszkaniu.
Kiedy weszłam do domu, piekarnik leżał na głowie mojego najmłodszego syna. Mój drugi syn z rozlanym mózgiem był na podłodze. Nie wiem, co robić. Właśnie wróciłam z pracy" - cytuje ją "Daily Mail".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Śledczy ustalili, że Williams zabiła dzieci poprzedniego wieczoru. Miała schować ich w piekarniku, a następnie włączyć urządzenie. Trzecie dziecko, trzyletni chłopiec, zostało znalezione w mieszkaniu bez obrażeń. Kobieta utrzymywała, że w czasie zdarzeznia dzieci były pod nadzorem opiekunki. Te twierdzenia jednak odrzucono, a prokurator stwierdziła, że działa "świadomie i celowo".
Ojciec dzieci, Jameel Penn, zeznał, że Williams zadzwoniła do niego na wideo po zabiciu synów, pokazując mu nieruchome ciała dzieci na podłodze. Natychmiast zawiadomił policję, gdy zorientował się, że coś jest nie tak.
Koroner w sądzie nie zgodził się z twierdzeniem policji, że chłopcy zostali spaleni żywcem. Jak opisywał, zmiany termiczne miały być wynikiem długotrwałego narażenia na ciepło. Kobieta została skazana na dożywocie bez możliwości zwolnienia warunkowego oraz dodatkowe 35 lat więzienia.
"Daily Mail" przypomina, że morderczyni miała problemy psychiczne. Zaczęło się w wieku 19 lat, gdy zmarł jej ojciec. Miała też się załamać po rozstaniu z Pennem i przerażała ją świadomość samotnej opieki nad dziećmi.