Jak podaje "Der Spiegel", ruszył proces w sprawie okrutnej zbrodni, jaka miała miejsce w marcu 2024 roku. Obywatelka Ukrainy, 27-letnia kobieta, zaginęła wraz ze swoją matką w tajemniczych okolicznościach. Obie zamieszkiwały w ośrodku dla uchodźców. Po kilku dniach poszukiwań odnaleziono jej ciało na brzegu Renu. Dwa tygodnie później znaleziono zwłoki jej matki.
Jak się okazało, kobiety zostały zamordowane. Oskarżone o zbrodnię jest małżeństwo z Niemiec - 45-letnia kobieta i jej 43-letni mąż z Sandhausen. Wedle nieoficjalnych informacji oskarżona jest rodowitą Rosjanką, z kolei jej życiowy partner - Niemcem. Oboje przyznają się do winy.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Zabójstwo Ukrainki w Niemczech. Zabrali jej dziecko
Śledczy podali, jaki był motyw zbrodni. Małżeństwo chciało mieć córkę. Jak ustaliła prokuratura, 45-latka celowo nawiązywała za pomocą platformy Telegram kontakt z uchodźcami z Ukrainy. Obiecywała pomoc. W ten sposób natrafiła na 27-latkę, która potrzebowała tłumaczki, ponieważ spodziewała się dziecka.
W marcu, gdy córeczka 27-latki miała już pięć miesięcy, doszło do zabójstwa. Para z Niemiec najpierw zamordowała starszą z kobiet, a następnie jej córkę.
Małżeństwo już wcześniej oszukiwało znajomych, że 45-latka spodziewa się dziecka. Gdy pozbawili życia obie kobiety, jej mąż ogłosił w pracy, iż został ojcem. Tak naprawdę uprowadzili malutką córeczkę zamordowanej Ukrainki. Gdy sprawa wyszła na jaw, dziewczynka została odebrana - była cała i zdrowa. Lekarze potwierdzili poprzez badania DNA, że dziecko należy do 27-latki.
Dziecko, które ma obecnie około 11 miesięcy, mieszka teraz z ciotką na Ukrainie. Kobieta ta jest współpowódką w sprawie. Proces obejmuje dziewięć dni rozpraw, a wyrok w sprawie tego wstrząsającego mordu może zostać ogłoszony 21 lutego.