Ta zbrodnia wstrząsnęła Niemcami. Florian G. po rozpadzie swojego małżeństwa zdecydował się na szokujący krok. Zamordował cztery osoby.
Zeznania mordercy odczytano w sali sądowej w Landgericht Verden. "Bild" donosi, że mężczyzna opisał m.in. trudne dzieciństwo. - W przedszkolu wylałem wiadro farby. Ojciec ukarał mnie, bijąc linijką. Przez wszystkie lata szkolne byłem outsiderem, byłem prześladowany - podkreślił.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Zrelacjonował też, co rzekomo przeżywał w okresie służby w wojsku.
Błędy karano kopniakami i uderzeniami. Podczas misji w Mali miałem zabezpieczać jednostkę, eliminować zamachowców-samobójców, cały czas byłem blisko śmierci. Widziałem dzieci z odciętymi kończynami. Wróciłem do Niemiec jako emocjonalnie martwy zombie - zaznaczył, cytowany przez "Bild".
Pozytywem było jego życie rodzinne, ale także i ono legło w gruzach.
Dzięki żonie i synowi odzyskałem radość z życia. Gdy pewnego dnia napisała mi na WhatsAppie, że chce rozwodu i ma innego mężczyznę, pomyślałem o samobójstwie - przekazał Florian G.
"Zniszczyłem ludzi, którzy zniszczyli moje życie"
Florian G. wyjaśnił, że "zniszczył ludzi, którzy zniszczyli jego życie". Jego głównym celem był nowy partner jego żony. Nils O. Najpierw strzelił mu w nogi, a następnie go dobił. Później zastrzelił przyjaciółkę swojej żony - Stephanie K., którą obwiniał za rozpad swojego małżeństwa. Zabił ją, gdy trzymała na rękach swoją trzyletnią córkę.
Nie widziałem dziecka. Nie chciałem go zabijać - tłumaczył.
Na liście jego ofiar była także matka nowego partnera jego żony, którą określił jako "cel drugorzędny".
Miała zginąć, jeśli pojawi się na mojej drodze - dodał.
"Miałem wrażenie, że jestem na misji"
Florian G. działał według wojskowych procedur, które poznał podczas służby:
Miałem wrażenie, że jestem na misji. Wejść, szukać, zniszczyć, koniec - tłumaczył.
Planował także podpalić domy swoich ofiar, ale ostatecznie zrezygnował z tego, by uniknąć dodatkowych szkód.
Po dokonaniu morderstw pojechał nad jezioro, gdzie po raz pierwszy spotkał swoją żonę. Tam wypił sześciopak piwa, które nazwał "piwem na zakończenie dnia".
Nie planowałem oglądać wschodu słońca. Chciałem się zastrzelić, ale nie byłem w stanie - wyznał.
Czy żałuje swoich czynów?
To nie była właściwa droga. Zrobiłem o wiele więcej szkód, niż zamierzałem. Chciałbym to rozwiązać inaczej. Przykro mi - powiedział w sądzie.