Zniknęła na 27 lat. Koleżanka Mirelli ujawnia reakcję szkoły
Nadal niewiadomą pozostaje to, co przez 27 lat działo się z Mirellą ze Świętochłowic. Kobieta nagle zniknęła. O okolicznościach tego zdarzenia reporter "Uwagi!" rozmawiał z jej przyjaciółką z lat szkolnych.
Ta sprawa wstrząsnęła całą Polską. Sąsiedzi twierdzą, że przez 27 lat nie widzieli Mirelli. Mieszkanka Świętochłowic miała spędzić ten okres w niewielkim pokoju. Dlaczego tak się stało? Precyzyjnej odpowiedzi na to pytanie na razie nie ma.
Tymczasem "Uwaga!" dotarła do przyjaciółki Mirelli z lat szkolnych. Znała ją bardzo dobrze.
Siedziałyśmy z Mirellą w jednej ławce przez całe osiem lat. Była grzeczna i wszystkiego ciekawa, ciekawa świata - ujawniła pani Beata.
Katowice: dramatyczne chwile na przejeździe kolejowym. Samochód zepsuł się na torach
Nawiązała też do momentu, w którym Mirella nagle zniknęła.
Jak zniknęła, rozmawiało się o tym, że nie chodzi do szkoły, że może wagaruje. Któryś z nauczycieli poprosił, żeby pójść sprawdzić, czy Mirella jest w domu. Ale nikt nie otwierał - zrelacjonowała.
Kobieta twierdzi, że później ponawiała takie próby. - Za każdym razem, jak przejeżdżałam obok jej bloku, to patrzyłam w okna. I nic. Na pewno też dzwoniłam tam kilka razy, ale też nic - dodała.
Takie plany ma prokuratura
Po koniecznej hospitalizacji Mirella wróciła do domu. "Uwaga!" spostrzega, że jej rodzice nie otwierają teraz drzwi nawet na wezwanie policji.
Sprawie przygląda się prokuratura. Rozpoczęto śledztwo dotyczące znęcania się nad kobietą.
Planujemy uzupełniające przesłuchanie pokrzywdzonej. Myślę, że przez sąd z udziałem psychologa, celem uzyskania opinii sądowo-psychologicznej - przekazała "Uwadze!" Sabina Kuśmierska z Prokuratury Rejonowej w Chorzowie.