"Baliśmy się go od lat". Sąsiedzi agresora z Sanoka zabrali głos
Pojawiły się nowe ustalenia w sprawie zbrodni w Sanoku. 47-letni Wojciech M., oskarżony o brutalne zabicie swojej 69-letniej matki, od lat budził niepokój sąsiadów. Był znany z ekscentrycznego zachowania - przebierał się za wojownika i chodził po ulicy z mieczem.
Najważniejsze informacje
- Mieszkańcy Sanoka od dawna zgłaszali niepokojące zachowania 47-latka, który chodził po osiedlu z mieczem.
- Podczas interwencji mężczyzna ranił strażaka i trzech policjantów; funkcjonariusz oddał kilkanaście strzałów.
- W lokalu ujawniono ciało 69-letniej kobiety. Miała to być matka 47-latka.
Pierwsze relacje sąsiadów wskazują, że Wojciech M. od lat wzbudzał lęk na osiedlu w Sanoku. Jak informuje "Super Express", mężczyzna bywał widywany w kasku motocyklowym i z mieczem, a jego ekscentryczne zachowania miały narastać. Mieszkańcy mówili, że unikali z nim kontaktu i omijali go na ulicy. To z tego osiedla pochodzą sygnały o krzykach 69-letniej kobiety, która rano wołała o pomoc przez okno.
Miała czerwone światło. Nie zatrzymała się. Dramatyczne nagranie
On mieszkał sam, często chodził po osiedlu przebrany za wojownika. Był dziwny i unikał ludzi. A ludzie tu na osiedlu też go unikali i się go bali. Potrafił chodzić po ulicach ubrany w kask motocyklowy na głowie, z mieczem w ręku. Proszę powiedzieć, co by pani zrobiła, gdyby zobaczyła takiego człowieka. Naprawdę na jego widok można było się przestraszyć. Każdy, kto go widział po prostu przechodził na drugą stronę ulicy, jednym zamachem przecież mógł pozbawić kogoś życia - przekazał "Super Expressowi" jeden z mieszkańców Sanoka.
Sąsiedzi agresora z Sanoka zabrali głos po tragedii
Kobieta miała skarżyć się, iż syn zabrał jej telefon. Potem zapadła cisza. Dopiero po kilku godzinach, gdy w mieszkaniu uruchomił się czujnik tlenku węgla, sąsiedzi wezwali pomoc. Drzwi były zamknięte. Do środka próbowali dostać się strażacy. Wtedy 47-latek zaatakował maczetą i ranił jednego z nich, a chwilę później trzech policjantów.
Według opisu zdarzenia policjant użył broni i oddał kilkanaście strzałów. Kule trafiły napastnika m.in. w szyję. Obrażenia okazały się śmiertelne. Po wejściu do lokalu służby znalazły ciało 69-letniej kobiety. Miała to być matka 47-latka, która regularnie odwiedzała syna i gotowała mu obiady.
Mieszkańcy, z którymi rozmawiała redakcja "Super Expressu", opisywali wieloletni niepokój związany z zachowaniem mężczyzny. Jeden z sąsiadów mówił o jego zwyczaju chodzenia po osiedlu w stroju wojownika i z mieczem. Inna mieszkanka dodała, że jeszcze dzień przed tragedią widziała go na ulicy.
Według relacji przytoczonych przez sąsiadów, kobieta feralnego dnia miała prosić o pomoc. Sąsiedzi usłyszeli jej głos przez okno, a później nic już nie wskazywało na to, co dzieje się w środku. Interwencja rozpoczęła się dopiero po sygnale z czujnika tlenku węgla.