W połowie września na Trasie Łazienkowskiej doszło do dramatycznego wypadku. Łukasz Ż. pędząc autem z grupą znajomych, miał uderzyć w tył innego samochodu, którym jechała czteroosobowa rodzina. W wyniku tego zdarzenia zginął 37-letni Rafał, a jego żona Ewelina i dwoje dzieci trafili do szpitala.
W aucie wraz z Łukaszem Ż. jechała jego partnerka, która spośród jego pasażerów odniosła największe obrażenia. Wszyscy zostawili ją konającą w aucie, ponieważ byli przekonani, że nie żyje. 26-letni mężczyzna w tym czasie planował ucieczkę za granicę i szybko wcielił plan w życie. Wcześniej spożywał alkohol, jechał ponad 200 km/h, jadąc nagrywał filmy, auto prowadził jedną ręką.
Paulina K. była w śpiączce. Po przebudzeniu dowiedziała się o tym, co zrobił jej były partner. Twierdziła, że miała ataki paniki. Mówiła, że chłopak był zawsze dla niej dobry. "Była nikim, zwykłym śmieciem" - dodała.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Paulina K. zabiera głos. "Odpuściłam sobie"
Poszkodowana udzieliła wywiadu na platformie YouTube "Złamane prawo". Twierdzi, że próbuje nie myśleć o wypadku i dbać o siebie. Dodaje, że "złość człowiekowi nie pomaga" oraz, że "nie ma tego człowieka w moim życiu i muszę iść sama dalej".
Czytaj więcej: Oto prawdziwa gwiazda "TzG". Ludzie są zachwyceni
Złość i gniew mi w niczym nie pomoże, mimo tego, co się wydarzyło. Ja go nie obwiniam o to, co mi się stało - cytuje "Fakt" kobietę.
Paulina K. przekonuje również, że chciałaby usłyszeć wytłumaczenie Łukasza Ż., "ale nic więcej".
26-latek usłyszał zarzuty spowodowania wypadku ze skutkiem śmiertelnym, ucieczki z miejsca i złamania sądowego zakazu prowadzenia pojazdów. Sąd uwzględnił wniosek prokuratora o zastosowanie wobec podejrzanego tymczasowego aresztowania na okres 3 miesięcy. Łukasz Ż. został doprowadzony do Aresztu Śledczego Warszawa Białołęka. Grozi mu do 12 lat więzienia.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.