"Długo reanimowali Igora". Dramatyczna relacja po wypadku na Kaszubach
Mieszkańcy Łebieńskiej Huty nie mogą się otrząsnąć po wypadku, w którym zginął 10-letni Igor, a jego dwa koledzy i brat zostali ranni. - Ratownicy bardzo długo reanimowali najmłodszego chłopca Igora, ale w końcu musieli się poddać - powiedziała dla "Faktu" jedna z mieszkanek wioski.
We wtorek, 7 października, na drodze wojewódzkiej nr 224 w Łebieńskiej Hucie samochód kierowany przez 33-latka potrącił czterech chłopców. Najmłodszy z nich, 10-letni Igor, zginął na miejscu. Kolejnym poszkodowanym chłopcem był 12-latek, któremu amputowano nogę. Do szpitala trafili również poszkodowani 13- i 16-latek.
"Fakt" dotarł do mieszkanki Łebieńskiej Huty, która mieszka nieopodal miejsca wypadku. Kobieta opisała, jak wyglądała dramatyczna akcja ratunkowa.
Mój mąż był akurat przed domem, gdy doszło do wypadku. Od razu pobiegł na miejsce, by udzielić pomocy poszkodowanym chłopcom. Opowiadał, że widok był straszny. Jednego z chłopców odrzuciło bardzo daleko, inny miał zdarty cały bok, a ten 12-latek nie miał nogi. Ratownicy bardzo długo reanimowali najmłodszego chłopca Igora, ale w końcu musieli się poddać. Dwóch rannych chłopców zabrała karetka, a jednego śmigłowiec - powiedziała dla "Faktu" mieszkanka Łebieńskiej Huty.
Absurdalny wypadek 19-latki w bmw. Winę zrzuciła na kota
Kobieta dodaje, że dzieci chodzą tą samą drogą do szkoły. Chłopcy mieli kilkaset metrów do swoich domów. Niestety, wydarzyła się tragedia.
Na tej drodze wojewódzkiej kierowcy jeżdżą bardzo szybko, wyprzedzają, jeździ dużo samochodów ciężarowych, o wiele więcej niż kiedyś. Pobocza praktycznie nie ma, a po zmroku jest bardzo niebezpiecznie - wskazała rozmówczyni "Faktu".
Kierowca opla, który spowodował wypadek, 33-letni Marcin R., uciekł z miejsca zdarzenia. Wkrótce został jednak zatrzymany przez policję w powiecie kościerskim. Mężczyzna nie miał uprawnień do kierowania pojazdami. Odebrano mu je w kwietniu. W czwartek z mężczyzną będą przeprowadzone czynności. Odpowie za spowodowanie wypadku, ucieczkę z miejsca zdarzenia i nieudzielenie pomocy. Przypomnijmy, że Marcin R. odmówił badania alkomatem. Wyniki badań krwi wskażą, czy był pod wpływem alkoholu lub środków odurzających.