Jednostka dla recydywistów. "Nagroda" dla Łukasza Ż.
Łukasz Ż., sprawca wypadku na Trasie Łazienkowskiej, został przeniesiony z do innego aresztu. Teraz ma znajdować się w jednostce na Mazowszu przeznaczonej dla recydywistów. Media donosiły, że główny oskarżony w tragicznym wypadku, był w stosunku do funkcjonariuszy bezczelny, arogancki, nie wykonywał ich poleceń.
Łukasz Ż., odpowiedzialny za śmiertelny wypadek na Trasie Łazienkowskiej, opuścił areszt na warszawskiej Białołęce. Jak podaje "Super Express", został przewieziony do Zakładu Karnego w Siedlcach, który jest przeznaczony dla recydywistów. - Nie trafił tam w nagrodę - mówi źródło w rozmowie z portalem.
Przed kilkoma dniami Onet donosił, że główny oskarżony o spowodowanie wypadku w Warszawie, sprawia problemy. Łukasz Ż. miał przebywać w celi wieloosobowej, był arogancki wobec strażników oraz "butny i bezczelny". Informowano również, że były składane wnioski o ukaranie go wobec niewłaściwego zachowania.
Właśnie w ten sposób miał się też zachowywać przy transporcie spod niemieckiej granicy. Nie chciał współpracować z policją. Dodatkowo funkcjonariusze nagrywali czynności wykonywane z 26-latkiem. W pewnym momencie wypalił: "weź, pan się zawijaj z tą kamerą".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Tłumy w europejskim mieście. Na ulicach słychać język polski
Wypadek na Trasie Łazienkowskiej. Zatrzymanym grozi wysoka kara
Do tragicznego wypadku doszło w nocy z 14 na 15 września na warszawskiej al. Armii Ludowej. Łukasz Ż., prowadzący volkswagena arteona, miał pędzić nawet z prędkością ponad 200 km/h. Swoją jazdę nagrywał trzymając telefon w ręku. Na wysokości Torwaru jego pojazd z impetem uderzył w forda, którym podróżowała czteroosobowa rodzina z warszawskiego Grochowa.
W wyniku zderzenia zginął 37-letni Rafał, a jego żona oraz dwójka dzieci zostali ciężko ranni. Cały wypadek zarejestrowała kamera jednej z taksówek. Po zdarzeniu Łukasz Ż. uciekł. Dopiero po dwóch miesiącach został zatrzymany w Niemczech. On oraz jego znajomi nie udzielili pomocy poszkodowanej rodzinie i dziewczynie Łukasza Ż., która była w najcięższym stanie.
Łukaszowi Ż. postawiono zarzuty spowodowania wypadku ze skutkiem śmiertelnym, ucieczki z miejsca zdarzenia oraz złamania sądowego zakazu prowadzenia pojazdów. Został aresztowany na okres 3 miesięcy. Przyznał się do winy, ale nie chciał składać wyjaśnień. Grozi mu kara nawet 20 lat pozbawienia wolności.
Czytaj więcej: Zbiórka w sieci. Proszą o pomoc ws. dziewczyny Łukasza Ż.
Prokuratura w Warszawie złożyła wniosek o przedłużenie aresztu dla czterech innych podejrzanych związanych z tą sprawą - dodaje "Super Express".