Władysław O. ps. "Crawly" stał się niezwykle popularny w mediach społecznościowych kilka tygodni temu. Tiktoker organizował tzw. patostreamy. W przebraniu gnoma wchodził do punktów handlowych w stołecznych galeriach, gdzie m.in. próbował wtargnąć na zaplecze sklepów i rozrzucał asortyment.
Nagrania z tych chuligańskich wybryków oglądały setki tysięcy internautów. W ciągu zaledwie pół roku profil "Crawly'ego" zaczęły śledzić prawie 2 miliony osób na Instagramie i 6 milionów w serwisie TikTok. To był dopiero początek ekscesów.
Na początku listopada mężczyzna zaczął publikować nagrania o treści ksenofobicznej i antypolskiej. Mówił, że "nienawidzi Polaków", a sam siebie nazywał Białorusinem. Dodawał, że "bardzo chciałby odwiedzić Rosję i zamieszkać w tym kraju". Twierdził jednak, że "ma zakaz wjazdu do Rosji". Obrażał też nasz kraj, w którym znalazł schronienie.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Ksenofobiczne wpisy i wypowiedzi patostreamera sprawiły, że rzucił się on w oczy mieszkającym w Polsce Białorusinom. "Crawly" przez długi czas przedstawiał się bowiem jako Białorusin. Czy to w ogóle prawda?
Zaczęliśmy go prześwietlać. Na grupach aktywistów były już wezwania, żeby wziąć sprawy w swoje ręce. Robił bardzo dużo złego Białorusinom, którzy mieszkają w Polsce. Okazało się, że to Ukrainiec. Wiem, że ukraińskie służby podejrzewają go o współpracę z rosyjskim wywiadem. Na pewno wykazuje ogromną fascynację Rosją - mówi nam białoruski opozycjonista, który mieszka w Polsce od lat. Mężczyzna pragnie zachować anonimowość.
"Crawly" jest najpewniej Ukraińcem o białoruskich korzeniach. Jak udało nam się ustalić, Władysław O. pochodzi z Dniepru (dawniej Dniepropietrowska). Ma 24 lata. Chodził do Liceum Dniprońskiego nr 139 im. Rady Miejskiej Dniepru.
Tam wykazywał duże zainteresowanie biologią i chemią. W 11 klasie prowadził nawet zajęcia praktyczne dla młodszych uczniów. Jak wynika z informacji dostępnych na stronie internetowej jego szkoły, miał też bardzo dobre oceny z rosyjskiego.
Dla kogo pracuje "Crawly"? Polskie służby nie komentują
Sprawę Władysława O. badały polskie organy ścigania. Policjanci ze stołecznej policji zaczęli poszukiwać patostreamera za "zakłócania porządku publicznego". Wtedy też mężczyzna poinformował, że "ucieka do Turcji".
Najpewniej nigdy nie wyjechał jednak do Stambułu, bo już kilka dni później zaczął publikować kolejne wpisy z warszawskich galerii handlowych.
Jak udało nam się nieoficjalnie ustalić, Władysław O. usunął wszystkie ślady prywatnej aktywności w mediach społecznościowych. Nie ma go m.in. na szkolnej grupie na Facebooku. Do Polski przybył po zakończeniu nauki w ukraińskiej szkole (po 2020 roku). Wiadomo, że szkołę skończył. Widnieje na liście jej absolwentów.
Polskie służby zatrzymały "Crawly'ego". Nabierają wody w usta
Zapytaliśmy polskie służby o sprawę Crawly'ego. 14 listopada poprosiliśmy ABW i Straż Graniczną o komentarz do destabilizacyjnych działań patostreamera, a także informację, jak i kiedy Władysław O. znalazł się w Polsce. Zapytaliśmy też, czy "w związku z jego działaniami mogą być w przyszłości podjęte działania w tej sprawie". Po kilku dniach otrzymaliśmy komentarz od służb.
Straż Graniczna odmówiła komentarza, zasłaniając się przepisami o ochronie danych osobowych. Dłuższej odpowiedzi udzielili przedstawiciele ABW. Służby zrazu zbagatelizowały temat, który rozpalił w Polsce opinię publiczną.
Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego rozpoznaje i monitoruje zagrożenia, które mogą godzić w bezpieczeństwo Rzeczypospolitej Polskiej, zgodnie z właściwością i zadaniami określonymi w art. 5 ustawy o ABW oraz AW. Dochodzenie w sprawie zakłócania porządku publicznego przez wskazanego przez pana obcokrajowca prowadzi Komenda Stołeczna Policji, o czym informowały już media - przekazali niepodpisani przedstawiciele biura prasowego Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego.
Na sugestie, że sprawą ukraińskiego obywatela zajmują się tamtejsze służby, przedstawiciele ABW dodali, że "informacje dotyczące rozpoznawanych zagrożeń są przekazywane wyłącznie właściwym organom administracji rządowej, w trybie i na zasadach określonych w obowiązujących przepisach".
W piątek po południu (29.11) rzecznik koordynatora służb specjalnych Jacek Dobrzyński poinformował, że policjanci i strażnicy graniczni wreszcie zatrzymali patostreamera. Do akcji doszło w Warszawie, gdzie "Crawly" przebywał.
Policjanci z Komendy Stołecznej Policji wspólnie z funkcjonariuszami Straży Granicznej zatrzymali w Warszawie patostreamera "Crawly" - Władysława O. Mężczyzna został przekazany funkcjonariuszom SG, którzy na podstawie rejestracji w SIS (System Informacyjny Schengen - przyp. red). podjęli czynności związane z wydaleniem go z terenu Rzeczypospolitej Polskiej - przekazał Dobrzyński w serwisie X.
"Crawly" został deportowany z Polski. Jeszcze w piątek przed godziną 22 wiceszef MSWiA Czesław Mroczek poinformował, że youtuber jest już na Ukrainie. Rzecznik dodał, że ma otrzymał 10-letni zakaz wjazdu na teren strefy Schengen. Zapytaliśmy Jacka Dobrzyńskiego, na jakiej podstawie dokonano zatrzymania Władysława O, na jakiej podstawie ma zostać deportowany oraz czy jest podejrzany o szpiegostwo.
Na tym etapie nie mam nic więcej do przekazania - lakonicznie poinformował Jacek Dobrzyński w rozmowie z o2.pl.
Marcin Lewicki, dziennikarz o2.pl
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.