Tą bulwersującą historią żyła cała Polska. W marcu 2010 roku na brzegu wyschniętego stawu w Cieszynie znaleziono ciało dziecka. Jego tożsamość udało się ustalić dopiero dwa lata później. Okazało się, że to rodzice zakatowali 2-letniego Szymonka z Będzina, a potem utopili jego ciało w stawie.
Chłopiec zmarł w wyniku urazu jamy brzusznej, spowodowanego pęknięciem jelita cienkiego. Jarosław R. i Beata Ch. w 2018 r. zostali skazani na 15 i 13 lat więzienia za zabicie chłopca.
"Fakt" dowiedział się, że Beata Ch. już 20 czerwca opuści mury Zakładu Karnego w Grudziądzu.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Babcia Szymonka zabrała głos
Zenobia R., babcia Szymonka, o tragicznym losie chłopca dowiedziała się w czerwcu 2012 r., gdy policja zapukała do jej drzwi, prosząc o rysopis dziecka. Kobieta wspomina, jak bardzo była zszokowana, gdy dowiedziała się o tym, co się stało.
Mimo upływu lat, babcia wciąż cierpi i tęskni za Szymusiem i jego siostrzyczkami - Wiktorią i Natalią, które trafiły do rodziny adopcyjnej. Babcia nie widziała ich od 10 lat.
Wiem tylko, że chodzą do szkoły sportowej. Są adoptowane i mieszkają za granicą. Bardzo mi ich brakuje, dałabym wiele, aby je zobaczyć. Gdy to wszystko wyszło na jaw i zabrano moje wnusie do rodziny zastępczej, zostały mi po nich tylko dziurawe buciki. Kupiłam im nowe, a te stare trzymam do dzisiaj. To jedyna pamiątka po moich wnukach.... i zdjęcie, które trzymam w ramce. Szymuś, Wiktoria i Natalka byli wtedy tacy szczęśliwi — powiedziała "Faktowi" pani Zenobia.
Zdaniem 76-letniej kobiety, "Beata nie była dobrą matką".
Mój syn bardzo żałuje tego, co się stało, ale ona raczej nie. Wie pani, moja niedoszła synowa napisała mi list z więzienia, zmieniła nazwisko i imię, już nie jest Beatą, syn mi powiedział, że teraz nazywa się Lena. Napisała jedno zdanie, by jej przysłać zdjęcia dzieci, nie zrobiłam tego, nie chcę jej znać. W moim domu nie ma dla niej miejsca — zaznaczyła rozmówczyni "Faktu".