Do napadu na jubilera w Malborku doszło we wtorek (4 lutego), ok. godz. 8:00. Sklep jubilerski nie był jeszcze otwarty, ale pracownicy byli już obecni w środku. Nie powinni otwierać osobom postronnym, ale tym razem zrobili wyjątek. Właściciel okradzionego punktu relacjonuje, że do drzwi zapukała kobieta w przebraniu kuriera.
Nasza pracownica zobaczyła kobietę z paczkami, a u nas dużo kurierów się przewija. Uchyliła drzwi i wtedy wpadło dwóch panów w kominiarkach, skrępowali ją i zaciągnęli na zaplecze - mówi Paweł Kurek, właściciel okradzionego salonu jubilerskiego w rozmowie z TVN24.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Kobieta, którą napadli przestępcy, została przewrócona na ziemię, a następnie zatkano jej usta kawałkiem materiału.
Przenieśli mnie do pomieszczenia, gdzie jest sejf. Tam zostałam spsikana gazem i przykuta do sejfu - relacjonuje pracownica salonu jubilerskiego.
Jest nagranie z przygotowań do napadu. Właściciel dzieli się podejrzeniami
Policję powiadomiła siostra napadniętej kobiety. Chwilę wcześniej rozmawiała z nią przez telefon. Do przyjazdu funkcjonariuszy przestępcy zdążyli splądrować sklep jubilerski. Właściciel szacuje straty na milion złotych.
Napastnicy starali się zniszczyć dowody napadu. Ukradli m.in. urządzenia rejestrujące. Właściciel ma podejrzenia dotyczące sprawców.
Ktoś ukradł stare laptopy, wiedział dokładnie, jaki jest harmonogram naszej pracy, kiedy dziewczyny otwierają sejfy, kiedy wyciągają biżuterię i że monitoring w tym momencie był na dysku, a nie w chmurze - tłumaczy Paweł Kurek w rozmowie z TVN24.
Czytaj także: Apel do mieszkańców Poznania. Powinni zachować czujność
Jedna z umieszczonych na zewnątrz kamer nagrała przygotowania sprawców do napadu. To dostępne jest w mediach społecznościowych. Właściciel oferuje 40 tys. zł za pomoc w ujęciu sprawców.
Policja zajmuje się wyjaśnieniem okoliczności napadu. Sprawcom kradzieży grozi nawet 15 lat pozbawienia wolności.