Magdalena W. została skazana na 15 lat więzienia za zabójstwo swojego 2-letniego syna Mareczka. Kobieta odwołuje się od wyroku, twierdząc, że to jej starszy syn, Wiktorek, jest odpowiedzialny za tragedię - informuje "Fakt". Sąd Apelacyjny w Katowicach rozważa, czy ponownie przesłuchać dziecko, co może wpłynąć na dalszy przebieg sprawy.
W maju 2022 r. w Mysłowicach doszło do tragedii, gdy Mareczek został znaleziony martwy w wersalce. 32-letnia Magdalena W. twierdzi, że zasnęła, a po przebudzeniu odkryła, że jej syn nie żyje. Prokuratura uważa, że dowody jednoznacznie wskazują na winę matki, a sąd pierwszej instancji uznał ją za winną zabójstwa.
"Dziennik Zachodni" w ubiegłym roku cytował Wiktorka. Dziecko w toku śledztwa miało wyznać, że "mamusia zrobiła krzywdę Mareczkowi". Do chwili obecnej nie podał żadnych innych szczegółów z życia domowego i ewentualnej sytuacji, w której braciszek zmarł.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Magdalena W. zamiast po policję i karetkę, zadzwoniła do męża będącego w pracy. Ojciec dzieci wracając do domu, rozpoczął reanimację dwuletniego dziecka. Wiktorka niestety nie udało mu się uratować.
Magdalena W. urodziła czterech synów. 13-letni Paweł wychowuje się w rodzinie zastępczej, ponieważ odebrano kobiecie prawa rodzicielskie. Kolejne dziecko straciła w 2014 r. w podejrzanych okolicznościach. Synek zmarł, mając cztery miesiące. Wtedy śledczy uznali, że przyczyną była śmierć łóżeczkowa.
Obrona Magdaleny W. domaga się uniewinnienia, wskazując na możliwość, że to Wiktorek mógł przypadkowo przyczynić się do śmierci brata. Sąd Apelacyjny dał tydzień na sformułowanie pytań do biegłego psychologa, który zdecyduje o konieczności ponownego przesłuchania dziecka. Prokuratura domaga się zaostrzenia kary do dożywocia.