Gertrud K., poruszająca się za pomocą chodzika, wracała 9 października 2024 roku z supermarketu. W połowie drogi do domu postanowiła odpocząć na przystanku autobusowym w Neukirch (Saksonia).
Jak podkreśla "Bild", nagle przed nią stanął 44-letni Krzysztof S., wielokrotnie karany Polak. Mężczyzna chwycił torebkę z koszyka przy chodziku i zaczął uciekać.
Czytaj także: Znaleźli dwa ciała. Jest finał głośnej sprawy
Jeszcze w biegu zajrzał do mojej torebki, zobaczył, że jest pusta i zawrócił - relacjonuje Gertrud K., która zawsze nosi swoje wartościowe rzeczy w dodatkowej torbie.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Napastnik podszedł ponownie i przystawił jej nóż do klatki piersiowej. - Byłam w kompletnym szoku. Wtedy pojawili się moi aniołowie stróże - wspomina kobieta.
Kobietę uratowało dwóch mężczyzn. Joe G. wraz z przyjacielem Tonim B. przejeżdżali akurat obok w samochodzie dostawczym. - Przypadkiem spojrzałem w stronę przystanku, zobaczyłem mężczyznę szarpiącego chodzik starszej pani i powiedziałem Toniemu, żeby natychmiast się zatrzymał - opowiada Joe.
Dwaj młodzi mężczyźni wyskoczyli z auta i ruszyli w pościg za Krzysztofem S., który uciekał bez łupu, wciąż trzymając w ręku nóż myśliwski z 19-centymetrowym ostrzem. Po kilkuset metrach dogonili go, obezwładnili i trzymali do przyjazdu policji.
Gertrud K. wciąż cierpi na bezsenność i stany lękowe po tym napadzie. - Jestem tak wdzięczna moim aniołom stróżom. Kto wie, co by się stało bez nic - mówi.
Polak zaatakował w Niemczech kobietę. Stanął przed sądem
Przed sądem w Budziszynie Krzysztof S. złożył połowiczne zeznanie, odmawiając ujawnienia, jak dostał się do Niemiec.
Faktem jest, że w Polsce był 23 razy skazany i spędził ponad 20 lat w więzieniu za włamania, oszustwa i handel narkotykami.
Sędzia Heiko Philippie skazał Krzysztofa S na 3 lata i 6 miesięcy więzienia za usiłowanie ciężkiego rozboju z użyciem niebezpiecznego narzędzia. Sędzia pochwalił też obu młodych mężczyzn za ich obywatelską odwagę. - Dzięki ich interwencji nie doszło do czegoś gorszego.