Tragedia w Częstochowie. Złodziej uciekał przed policją, utonął w stawie
Jak poinformowała Śląska Policja, w niedzielę 17 sierpnia przed południem do częstochowskich funkcjonariuszy zgłosił się 56-letni pielgrzym z Mazowsza. Mężczyzna poinformował, że został napadnięty. Sprawcy kilkukrotnie uderzyli go w głowę, po czym ukradli mu kluczyki i samochód marki Skoda.
Policjanci natychmiast rozpoczęli poszukiwania. Już tego samego dnia wieczorem, około godziny 22:30, w Parku Lisiniec odnaleziono skradziony samochód. W jego pobliżu znajdowało się dwóch mężczyzn w wieku 42 i 45 lat.
Jak podaje Śląska Policja, obaj byli kompletnie pijani – mieli po około 2,5 promila alkoholu w organizmie. Zostali zatrzymani i przewiezieni do policyjnego aresztu.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Czuł się bezkarny. Wpadł w ręce policji na granicy
Trzeci ze sprawców uciekał przez wodę. Nie żyje
Podczas policyjnej akcji rozegrał się dramat. Trzeci z podejrzanych, 34-latek, na widok funkcjonariuszy ukrył się w zaroślach, a chwilę później wskoczył do zbiornika wodnego "Pacyfik". Nie reagował na wezwania do wyjścia na brzeg. Jak ustalono, mężczyzna był znajomym zatrzymanych.
Policjanci wraz ze strażakami podjęli natychmiastowe działania ratunkowe. Nocne warunki i gęsta roślinność znacznie utrudniały akcję. Strażacy wydobyli 34-latka z wody, a ratownicy prowadzili długą reanimację. Niestety, życia mieszkańca województwa łódzkiego nie udało się uratować – podała Śląska Policja.
Policja: sprawa w toku
42-latek i jego starszy o trzy lata kompan pozostają w areszcie. Ze względu na stan upojenia alkoholowego czynności procesowe z ich udziałem zostaną przeprowadzone po wytrzeźwieniu. Śledczy badają dokładne okoliczności zdarzenia, w tym przebieg brutalnego napadu na pielgrzyma.