Małgorzata Ż., mieszkanka Zimnodołu, przez ponad miesiąc ukrywała zwłoki męża, Grzegorza Ż., w swoim domu. Kobieta najpierw zabetonowała ciało w łazience, a następnie pocięła je i zakopała w ogrodzie. Sąd uznał, że nie dopuściła się zabójstwa, ponieważ Grzegorz Ż. żył po zadanych ciosach i mógł przeżyć, gdyby otrzymał pomoc.
Małgorzata Ż. została skazana na karę ośmiu lat więzienia za spowodowanie ciężkich uszkodzeń ciała skutkujących śmiercią Grzegorza i zbezczeszczenie jego zwłok. Wyrok nie jest prawomocny.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Szokująca zbrodnia w Zimnodole
Do tragedii doszło 9 stycznia ubiegłego roku podczas kłótni między małżonkami. Małgorzata Ż. ugodziła męża nożem, a następnie czekała, aż wykrwawi się na śmierć. Przez ponad miesiąc kobieta prowadziła normalne życie, tłumacząc sąsiadom, że mąż choruje na covid. Dopiero po jej zniknięciu sąsiedzi zaalarmowali policję.
Śledczy, którzy weszli do domu Małgorzaty Ż., odkryli makabryczne sceny. W mieszkaniu panował bałagan, a na stole leżała kartka z wyznaniem: "Przepraszam za wszystko, zabiłam Grzesia i zakopałam". Na podwórku znaleziono szczątki Grzegorza Ż. Okazało się, że po śmierci mężczyzny, jego żona zabetonowała ciało w łazience. Ta metoda ukrycia zwłok była jednak w jej opinii mało skuteczna. Dlatego skuła beton, ciało poćwiartowała i pochowała w ziemi. - Takie sceny to widzieliśmy tylko w filmach kryminalnych - przyznali krewni mężczyzny, cytowani przez "Fakt".
Małgorzata Ż. i Grzegorz Ż. poznali się w latach 90. w olkuskim szpitalu. Para miała problemy z alkoholem, a ich syn zmarł na nowotwór. Po rozwodzie Małgorzata Ż. ponownie związała się z mężem. Ten mieszkał jakiś czas u brata, ale gdy wrócił do żony, zerwał z rodziną kontakt.
Bliscy Grzegorza Ż. nie może pogodzić się z jego śmiercią. - Dobry człowiek, ale nie miał lekko w życiu. Taką śmierć mu zgotowała. Nie zasłużył sobie - mówili w rozmowie z "Faktem". Wyrok nie jest prawomocny.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.