Na warszawskim Ursynowie dochodzi do serii włamań do mieszkań. W styczniu takich przypadków było siedem, a w marcu aż 12. - Siedziałam w salonie. Nagle usłyszałam, że ktoś szarpie za klamkę. Gdyby nie było mnie w domu pewnie by weszli - mówi "Wyborczej" kobieta. Kolejna dodaje, że znalazła na kilku zamkach gumy do żucia.
W grudniu mieli się znęcać nad ochroniarzem lokalnego ośrodka kultury. Z kolei w ubiegły czwartek na jednym z przystanków autobusowych dotkliwie pobito 15-latka. Mieszkańcy stołecznego Ursynowa boją się i krytykują opieszałość policji.
Pewna kobieta postanowiła ostrzec mieszkańców Ursynowa. Jej niepokój wywołały dwa symbole. "Znaki złodzieja przy drzwiach na Miklaszewskiego" - napisała pani Ewa.
W Wigilię, w jednym z bloków na warszawskim Ursynowie, znaleziono ciała kobiety i mężczyzny. Zgłoszenie o tragicznym odkryciu pochodziło od członka rodziny jednej z ofiar, który powiadomił służby ratunkowe. Na miejscu natychmiast pojawiły się służby, w tym policja oraz prokurator.
Na warszawskim Ursynowie alarm. Na ściany obok mieszkań wróciły tajemnicze znaki. Mieszkańcy obawiają się włamań, inni twierdzą, że to tylko miejska legenda.