Nawet 329 km/h na liczniku. Nowe fakty ws. tragedii na A1
Pierwsza rozprawa Sebastiana M. przyniosła zwrot w głośnej sprawie tragedii na A1. Zginęła trzyosobowa rodzina. Dziś ogłoszono, że sąd dopuścił mediacje, za zgodą obu stron. Wieczorem pełnomocnik rodziny ofiar, mec. Łukasz Kowalski, w rozmowie z reportem "Uwagi" TVN poinformował, że złożył wniosek, aby kierowca BMW odpowiadał nie za wypadek, lecz za zabójstwo z zamiarem ewentualnym.
9 września 2025 roku w Sądzie Rejonowym w Piotrkowie Trybunalskim rozpoczął się proces Sebastiana M., oskarżonego o spowodowanie wypadku, w którym zginęła trzyosobowa rodzina ze Śląska.
Już pierwsza rozprawa ujawniła nowe fakty. Jak poinformowała "Uwaga" TVN, z opinii biegłych wynika, że oskarżony poruszał się z prędkością od 315 do 329 km/h. Tuż przed zderzeniem przez cztery sekundy maksymalnie wciskał pedał gazu, a potężna siła zepchnęła jego bmw na pas, którym prawidłowo jechała kia.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Wypadek kierowcy bmw na A1. Mieszkańcy Białegostoku dosadnie o działaniach policji
Sam Sebastian M. od początku zaprzeczał, że jechał z taką prędkością. Utrzymywał, że poruszał się zaledwie 160-170 km/h. W jego aucie ujawniono jednak modyfikacje, które - jak ocenili eksperci - czyniły pojazd niebezpiecznym i niedopuszczonym do ruchu drogowego. "To nie są nasze samochody, robimy to, czego oczekuje klient" - mówił reporterom TVN pracownik warsztatu tuningowego, w którym przerobiono bmw.
Bezpośrednio po wypadku Sebastian M. wykonał aż 48 połączeń na telefon swojego ojca. Po pierwszej rozprawie rodzice oskarżonego odmówili komentarza.
Tragiczny wypadek na A1
Do tragedii doszło 16 września 2023 roku. Na autostradzie A1 pod Piotrkowem Trybunalskim bmw prowadzone przez Sebastiana M. uderzyło w jadącą prawidłowo kię. Samochód rodziny odbił się od barier energochłonnych i stanął w płomieniach. W pożarze zginęli małżonkowie i ich pięcioletni syn.
Po wypadku Sebastian M. uciekł z miejsca zdarzenia. Przez Niemcy i Turcję przedostał się do Zjednoczonych Emiratów Arabskich, gdzie ukrywał się przez kilkanaście miesięcy. W maju 2025 roku został zatrzymany i wydany Polsce. Od tamtej pory przebywa w areszcie tymczasowym.
Zmiana kwalifikacji czynu?
Pełnomocnik rodziny ofiar, mec. Łukasz Kowalski, złożył wniosek o zmianę kwalifikacji prawnej czynu - z wypadku drogowego na zabójstwo z zamiarem ewentualnym. Oznaczałoby to znacznie surowszą odpowiedzialność karną. Obecnie oskarżonemu grozi do ośmiu lat więzienia.
Kontrowersje wokół mediacji
Podczas pierwszej rozprawy obrona złożyła wniosek o mediację, na co zgodził się pełnomocnik rodziny ofiar. Adwokat zaznaczył jednak, że bliscy tragicznie zmarłych nie wezmą udziału w spotkaniach.
Lekarz psychiatra zaleca, żeby nie uczestniczyli, ich udział jest wykluczony wręcz. Są w głębokiej fazie terapii - mówił w programie "Uwaga" TVN po pierwszej rozprawie.
Jak dodał, pokrzywdzeni zgodzili się na mediacje. Istnieje też przypuszczenie, że pojawi się propozycja ze strony oskarżonego - prawdopodobnie przeprosiny i rekompensata finansowa.
Mediacje mają charakter tajny. Prokurator Aleksander Duda wyraził jednak wątpliwości co do ich zasadności, wskazując na wcześniejszą postawę Sebastiana M., który konsekwentnie zaprzeczał swojej winie.
Przyszłość procesu
Sprawa Sebastiana M. wróci na wokandę najwcześniej 22 października. Do tego czasu strony mają 30 dni na osiągnięcie ewentualnej ugody. Jej treść może wpłynąć na przebieg procesu, ale nie zastąpi wyroku sądu.
Sebastian M. pozostaje w areszcie, a jego przyszłość zależy od decyzji wymiaru sprawiedliwości. Proces budzi ogromne emocje i jest szeroko komentowany przez opinię publiczną.