14-letni Maksym został potrącony na oznakowanym przejściu na skrzyżowaniu ulic Ordona i Jana Kazimierza 4 stycznia. Potrącił go Andrzej K, który nie zatrzymał się przed przejściem, ale też nie zatrzymał się i nie udzielił 14-latkowi pomocy. Nastolatek zmarł w szpitalu.
Co prawda Andrzej K. zeznawał, że nie zdał sobie sprawy z potrącenia chłopca, ale po wypadku ukrył swój samochód w stodole pod Warszawą.
6 stycznia Andrzej K. usłyszał zarzuty spowodowania wypadku ze skutkiem śmiertelnym i ucieczki z miejsca zdarzenia, oraz naruszenia sądowego zakazu prowadzenia pojazdów. Grozi mu w sumie 25 lat pozbawienia wolności.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Jednak prokuratura, po przejrzeniu akt, przyznała, że to nie pierwsze jego przewinienie. Wręcz przeciwnie - lista jest bardzo długa.
Czytaj także: 18-latka wsiadła za kierownicę po alkoholu. Gostyńska policja ku przestrodze publikuje film
Długa lista przestępstw Andrzeja K.
Od 2011 roku Andrzej K. był wielokrotnie skazywany za takie przestępstwa, jak jazda pod wpływem alkoholu (dwukrotnie), kradzież (dwukrotnie) i niszczenie mienia, naruszenie nietykalności cielesnej funkcjonariusza, znęcanie nad członkiem rodziny (dwukrotnie), posiadanie narkotyków czy pomoc w nielegalnym przekroczeniu granicy.
Mimo długiej listy przewinień mężczyznę skazywano głównie na prace społeczne czy grzywnę. W momencie, gdy potrącił 14-latka, 12 dni dzieliło go od 10-miesięcznej odsiadki. Jednak do kwietnia 2027 r. miał zakaz prowadzenia pojazdów za jazdę pod wpływem.
Rząd pracuje nad znowelizowaniem ustaw, aby poprawić bezpieczeństwo ruchu drogowego. Ci, którzy nie będą się stosować do orzeczenia zakazu prowadzenia pojazdów, mają być pozbawiani prawa do kierowania dożywotnio. Pytanie - z jakim efektem, skoro kierowcy z aktualnym zakazem wciąż jeżdżą po polskich drogach.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.