Łukasz kochał piłkę nożną. Jego 13-letni brat miał zadać mu 40 ciosów
W Woli Osowińskiej 13-letni Szymon miał pozbawić życia swojego cztery lata starszego brata. Nieoficjalnie wiadomo, że zadał mu nawet 40 ciosów nożem, obecnie przebywa w schronisku. - Co mu do głowy wlazło - zastanawia się jego wujek w rozmowie z "Super Expressem". Wiadomo również, kim był zmarły 17-latek.
W Woli Osowińskiej koło Radzynia Podlaskiego, 13-letni Szymon miał ranić śmiertelnie nożem swojego brata, 17-letniego Łukasza. Do zdarzenia doszło 28 na 29 października.
Jesień w największym polskim parku rozrywki. "Najlepsze przed nami"
13-letni brat Łukasza miał twierdzić, że starszy chłopak sam się zranił i wzywał ojca po pomoc. Policja znalazł kuchenny nóż w pokoju młodszego z braci. Z nieoficjalnych ustaleń wynika, że Łukasz zadał Szymonowi 40 ciosów.
Przepraszam, nie chciałem - miał powiedzieć policjantom. Jego słowa cytuje "Fakt". Rodzice próbowali go uspokajać mówiąc, że wszystko będzie dobrze.
Sprawą zajmuje się Sąd Rodzinny w Radzyniu Podlaskim, który nadzoruje czynności z udziałem nieletniego Szymona. - Sąd zastosował wobec 13-latka środek tymczasowy w postaci umieszczenia go na trzy miesiące w schronisku dla nieletnich, licząc od daty zatrzymania - mówi portalowi Radzyn24 sędzia Andrzej Mikołajewski, rzecznik Sądu Okręgowego w Lublinie.
- Nie widać było po nim, żeby miał kogoś skrzywdzić. Co mu do głowy wlazło? - mówi wujek chłopca "Super Expressowi". Mieszkańcy wsi twierdzą, iż obaj byli normalnymi chłopcami. Żadnego nie podejrzewano o taki czyn.
Jak podaje "Super Express", Łukasz uczył się w technikum rolniczym o specjalności agrobiznes. Miał długie włosy i raczej był uśmiechnięty. Pierwotnie ratownicy otrzymali zgłoszenie, że nastolatek próbował popełnić samobójstwo. Do szpitala za karetką pojechała matka, która miała się tam dowiedzieć, że do samobójstwa nie doszło, a ataku starszy syn nie przeżył.
Lubił piłkę nożną, chciał być bramkarzem. Uczył się i pojętny był. O polityce można z nim było podyskutować, znał się na tym lepiej jak niejeden dorosły - mówi wujek na temat Łukasza.
Sąsiedzi przekazują "SE", że rodzice od feralnej nocy nie wchodzą do domu, mieszkają u rodziny.