5-letnia Oliwia z Gniezna została przewieziona do szpitala w stanie ciężkim. Dziewczynka była bita paskiem i drewnianym trzonkiem, a także rzucana o ścianę. Zarzuty usłyszał ojczym. Reporterzy "Uwagi!" dotarli do sąsiadów, którzy rzucają nowe światło na sprawę.
Czytaj więcej: Maciek z "Klanu" ma 35 lat. Tak teraz wygląda Piotr Swend
Był spokój. Nie było nic kompletnie słychać - mówią sąsiedzi rodziny, która do mieszkania wprowadziła się niedługo przed dramatem Oliwii. - Ona zawsze była bardzo spokojną osobą. Zero agresji, była zamknięta w sobie. Nie miała wielu przyjaciół. Wcześnie straciła rodziców, mama umarła na raka, a tata popełnił samobójstwo. Wchodziła w związki, jeden, drugi czy dziesiąty. Nie potrafiła być bez mężczyzny - dodaje w rozmowie przyjaciółka matki Oliwii.
Ze słów rozmówczyni wynika również, że kobieta po wejściu w związek z katem Oliwii, zerwała kontakt z bliskimi znajomymi. Ci jednak dodają, że jest na tyle kruchą osobą, że nawet jeśli widziałaby, że krzywda dzieje się 5-latce, nie potrafiłaby zareagować.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Ojciec Oliwii, który od dawna nie miał kontaktu z córką, złożył wniosek o przejęcie nad nią opieki. Rodzina była objęta pomocą socjalną, ale nie wykryto wcześniej sygnałów przemocy. Decyzję o przyszłości dziewczynki podejmie sąd rodzinny. Sąsiedzi twierdzili, że ojciec znęcał się nad matką Oliwii, ten jednak zaprzecza w rozmowie z "Uwagą!".
Ojczym i matka dziewczynki usłyszeli zarzuty znęcania się nad dzieckiem. Mężczyzna został aresztowany na trzy miesiące, a matka ma zakaz zbliżania się do córki. Prokuratura zarzuca jej brak sprzeciwu wobec przemocy. Oliwia jest obecnie pod opieką lekarzy w Poznaniu. Ojczymowi grozi nawet dożywocie.
Według ustaleń "Uwagi!" w momencie tragedii, mężczyzna miał pod swoją opieką troje dzieci. Do pobicia doszło wtedy, gdy matka była z jedną z córek w szpitalu. Wróciła, gdy dowiedziała się co wydarzyło się w domu. Jednak służby rodzina miała zaalarmować dopiero po dwóch dniach.
Czytaj więcej: Skończyła zakupy w Lidlu. Za wycieraczką czekał taki liścik