Autopsja Roberta Brooksa, więźnia z Nowego Jorku, który zmarł po brutalnym pobiciu przez strażników, wykazała, że jego śmierć była wynikiem zabójstwa. Prawnik rodziny, Elizabeth Mazur, poinformowała NBC News, że przyczyną zgonu były obrażenia szyi i liczne urazy. Rodzina domaga się sprawiedliwości i ukarania winnych.
Czytaj więcej: Liczne zbrodnie w USA. Trop prowadzi do grupy kobiet-weganek
Raport z sekcji zwłok potwierdza to, co już było jasne. Gwałtowna śmierć Roberta Brooksa była zabójstwem. Czekamy na ściganie osób odpowiedzialnych. W międzyczasie kontynuujemy walkę o sprawiedliwość dla pana Brooksa i jego rodziny - mówi Mazur NBC News.
Gubernator Nowego Jorku, Kathy Hochul, wezwała do szybkiego postawienia zarzutów karnych osobom odpowiedzialnym za śmierć Brooksa. Podkreśliła, że rodzina zmarłego zasługuje na sprawiedliwość bez dalszych opóźnień. W grudniu ubiegłego roku, po ujawnieniu brutalnych nagrań z incydentu, 14 strażników i pielęgniarka zostali zawieszeni. Do skandalicznej sytuacji doszło w zakładzie karnym w Mercy.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Prokuratura odmówiła komentarza ze względu na trwające śledztwo.
Pobicie więźnia w zakładzie karnym. Szokujące sceny
Brooks, mając ręce skute kajdankami, był bity i kopany przez strażników - przypomina NBC News. W pewnym momencie policjant wydaje się wpychać coś do ust Brooksa, po czym wielokrotnie uderza go w twarz, na której pojawia się krew. Następnie inny policjant uderza Brooksa w krocze, po czym uderza go butem.
Czytaj więcej: Agresor w bmw. Wyskoczył z pizzą w ręku. Nagranie z Nysy
Więzień dzień później zmarł w szpitalu. 14 pracowników więzienia zostało zawieszonych, a gubernator Kathy Hochul nakazała ich zwolnienie. Wśród zawieszonych są strażnicy, sierżanci oraz pielęgniarka. 43-latek odsiadywał wyrok 12 lat za napaść na swoją kobietę. Nie wiadomo, dlaczego pojawił się w pokoju lekarskim.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.