"Pomimo bezczelnych kłamstw Farhadowi Nooriemu pozwolono zostać w kraju" - donosi w niedzielny poranek "Bild".
Niemiecki tabloid jednocześnie zauważył, że zamachowca z Monachium dopuścił się oszustw związanych z zasiłkami socjalnymi. Usiłował również oszukiwać niemieckie władze w inne sposoby.
Władze Monachium uznały go za dobrze zintegrowanego - pomimo oczywistych kłamstw, które zawarł w swoim wniosku azylowym - spostrzega prasa.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Historia pełna kłamstw
Noori trafił do Niemiec w 2017 roku jako rzekomy uchodźca. "Bild" ujawnia, że przed niemieckimi urzędami opowiadał historię o tym, jak jego ojciec został zamordowany, a reszta rodziny była prześladowana przez gangi w Afganistanie.
Doświadczeni urzędnicy od razu uznali te zeznania za mało wiarygodne, niespójne i ewidentnie wymyślone. W efekcie jego wniosek o azyl został odrzucony.
Mimo to Noori skorzystał z prawa do odwołania się od decyzji, lecz bez skutku. 9 października 2020 r. monachijski sąd administracyjny stwierdził, że "historia została zmyślona wyłącznie w celu uzyskania prawa do pobytu". Tym samym Afgańczyk został zobowiązany do wyjazdu z Niemiec.
Od końca 2020 roku Farhad Noori nie powinien przebywać w Niemczech. Dlaczego nie opuścił kraju?
"Bild" utrzymuje, że w tamtym czasie Niemcy wciąż przeprowadzały zbiorowe deportacje do Afganistanu, jednak ze względu na pandemię COVID-19 organizowanie lotów było trudne. Talibowie nie przejęli jeszcze władzy, więc sytuacja polityczna w Afganistanie nie stanowiła przeszkody w deportacji.
Mimo to w Monachium przyznano mu tymczasowe pozwolenie na pobyt. Władze miasta twierdzą, że wówczas nie odbywały się deportacje do Afganistanu. Noori zaś w 2020 roku ukończył szkołę i był w trakcie nauki zawodu, co zostało uznane za pozytyw.
Pozwolono mu zostać, choć oszukiwał
Pomimo tego, że udowodniono mu oszustwo w procesie azylowym, a także nielegalne pobieranie zasiłku dla bezrobotnych (pracował, choć formalnie był zarejestrowany jako bezrobotny), niemieckie władze przyznały mu tymczasowy pobyt.
Później jego status zmieniono - uzyskał czasowe pozwolenie na pobyt, które było ważne do kwietnia 2025 roku.
Choć nie miał wcześniejszych wyroków, był znany urzędnikom z powodu oszustwa wobec urzędu pracy. Mimo to, w oczach urzędników Noori uchodził za osobę "dobrze zintegrowaną".
Tragedia w Monachium
W czwartek Noori wjechał swoim białym Mini Cooperem w tłum demonstrantów na Seidlstrasse w Monachium. W wyniku ataku zginęła 37-letnia kobieta i jej córka.
Po ataku Noori został zatrzymany, a jego samochód zabezpieczony przez śledczych. W trakcie przesłuchania przyznał się do winy i powiedział: "Chciałem wszystkich wysłać do raju".