Proces Sebastiana M. Wstrząsające relacje świadków
Podczas pierwszej rozprawy Sebastiana M. nie brakowało emocji. Oskarżony odmówił udzielenia wyjaśnień, ale chce poddać się karze. Do jego oświadczeń sceptycznie podchodzi prokuratura. Zeznania złożyli natomiast pierwsi świadkowie. Ich relacje są wstrząsające. Znane są kolejne daty rozpraw.
22 października 2025 roku przed Sądem Rejonowym w Piotrkowie Trybunalskim rozpoczął się ponownie proces Sebastiana M. 34-letni mężczyzna oskarżony jest o spowodowanie wypadku ze skutkiem śmiertelnym.
Pierwotnie proces miał zacząć się 9 września 2025 roku, ale sąd przychylił się do wniosku obrońcy Sebastiana M. mec. Katarzyny Hebdy, aby doprowadzić do mediacji między oskarżonym, a poszkodowanymi, czyli rodziną ofiar wypadku na A1.
Nietypowa atrakcja w Gdańsku. "Warto mieć oczy szeroko otwarte"
Rozprawa rozpoczęła się od kilku zwrotów akcji. Początkowo sędzia Renata Folkman odrzuciła wniosek mec. Łukasza Kowalskiego z Częstochowy (pełnomocnik rodziny ofiar), aby M. odpowiadał za potrójne zabójstwo. Chwilę później mec. Katarzyna Hebda poinformowała, że Sebastian M. chce "dobrowolnie poddać się karze". Zawnioskowała o ponowne odroczenie rozprawy, ale tym razem sąd nie przychylił się do wniosku prawniczki.
Wiele emocji wzbudziło odczytanie aktu oskarżenia. Prokuratura szczegółowo opisała obrażenia, których doznała trójka jadących kią osób - dwójka dorosłych i 5-letnie dziecko. Spokojni dotąd bliscy tragicznie zmarłych zaczęli płakać. Wiadomo, że są w trakcie terapii. Z kolei rodzice M. patrzyli w podłogę, bez emocjonalnej reakcji.
Płacz pojawił się u bliskich również, gdy M. przepraszał i składał kondolencje rodzinie ofiar. Podczas wygłoszenia oświadczenia 34-latek nie poprosił jednak o wybaczenie. Przyznał, że "wypadek śni mu się do dzisiaj".
Nie przyjmujemy na razie przeprosin - krótko skomentowali zachowanie M. bliscy ofiar wypadku na A1.
Wstrząsające zeznania świadków. Bali się o swoje zdrowie
Świadkowie relacjonujący wypadek nie ukrywali emocji w trakcie składania zeznań. Na pierwszej rozprawie sąd przesłuchał trzy osoby, które widziały wypadek. Świadkowie wskazywali, że samochód prowadzony przez M. "jechał z ogromną prędkością". W zeznaniach ujawnili, że auto ofiar wypadku nie zapaliło się od razu po uderzeniu, ale "chwilę po nim".
Z relacji świadków wynika, że Sebastian M. nie był zainteresowany ratowaniem ofiar. Jedna z kobiet, która starała się udzielić pomocy poszkodowanym ujawniła, że 34-latek "patrzył w telefon".
Byłam w szoku, gdy zobaczyłam, jak po uderzeniu z samochodu marki kia (należącego do ofiar wypadku - przyp. red.) wypada męski but. Chciałam wezwać pogotowie, ale z emocji zapomniałam numeru telefonu. W pewnym momencie auto zaczęło się palić. Bałam się, że kia wybuchnie. Wiedziałam, że nie ma szans na ratunek - zeznała kobieta, która była świadkiem wypadku.
Mec. Kowalski: nie ja jestem upoważniony do oceny szczerości przeprosin
Sąd zdecydował, że kolejna rozprawa ws. Sebastiana M. odbędzie się 28 października. Następne terminy zaplanowano na 8 stycznia i 19 stycznia. 8 stycznia przed sądem ma stanąć ojciec Sebastiana M.
Prokurator Izabela Knapik i mec. Łukasz Kowalski z Częstochowy skomentowali przebieg pierwszej rozprawy. Prok. Knapik poinformowała, że wniosek o dobrowolne poddanie się karze, nie może być już rozpatrywany, bo musi być uwzględniony przed rozpoczęciem procesu.
Z kolei mec. Kowalski przyznał, że widzi zmianę w postępowaniu Sebastiana M. Nie chce jednak oceniać szczerości przeprosin.
Na razie nie będę rozmawiał o przeprosinach z rodziną ofiar. Ta rozprawa wiele ich kosztowała. Były łzy, emocje. Na pewno widzę zmianę w postawie oskarżonego. Wnioskując o dobrowolne poddanie się karze tak naprawdę przyznał się do winy. Nie chcę oceniać natomiast, czy przeprosiny były szczere - powiedział mec. Kowalski po rozprawie w rozmowie z o2.pl.
Mec. Kowalski ujawnił, że "mediacje między stronami nie poruszają się w dynamiczny sposób". Z kolei pełnomocnik Sebastiana M. Katarzyna Hebda żałuje, że prokuratura i mec. Kowalski nie przychylili się do wniosku o odroczenie rozprawy. Mec. Hebda nie chciała wprost ujawnić, czy Sebastian M. będzie jeszcze składał zeznania na procesie.
Marcin Lewicki, dziennikarz o2.pl