"Stary, opuszczony dom". Kolega Tadeusza Dudy o możliwej kryjówce
Tadeusz Duda pozostaje nieuchwytny. Miał zabić córkę i zięcia, a także postrzelić teściową. Po wszystkim miał uciec w stronę lasu. Teraz głos zabrał kolega poszukiwanego. Wskazał, gdzie podejrzany o podwójne morderstwo może się ukrywać.
Do kolegi Tadeusza Dudy dotarli reporterzy "Faktu". Ostatni raz widział go dzień przed makabrycznym zdarzeniem. Już wtedy miał się odgrażać.
Pan Stanisław twierdzi, że gdy Duda wypił, to "zachowywał się jak szaleniec".
Z nim nie dało się przyjaźnić, zawsze był dziwny, ale znaliśmy się i czasami spotykaliśmy - podkreślił.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Ujawnia plan Kaczyńskiego. "Nawet wbrew woli lokalnych działaczy"
Znajomy Tadeusza Dudy przez 28 lat pracował w policji, a przez 40 lat zajmował się polowaniem. Bardzo dobrze zna okoliczne lasy. Domyśla się też, gdzie może ukrywać się domniemany zabójca.
On pochodzi z Zalesia. To jest za górą, od Starej Wsi to jakieś 10 km. Tam ma stary, opuszczony dom. Kiedyś mieszkała w nim jego matka, ale córka wzięła ją do siebie i od tego czasu stoi niezamieszkany - zdradził, cytowany przez "Fakt".
Pan Stanisław ocenił również, że "ten dom to dobra kryjówka".
Może zrobił sobie tam jakieś zapasy, żeby móc przetrwać - kontynuował.
"Ja bym go tam szukał"
Pod uwagę bierze też to, że Tadeusz Duda ukrywa się w okolicznych lasach, które zna wręcz doskonale.
Jeżeli jest w tym lesie, to może być gdzieś w okolicach potoku. Ja bym go tam szukał - zaznaczył.
Pan Stanisław podejrzewa, że jeśli nie ma go w opuszczonym domu, to może do niego wracać po zapasy jedzenia oraz wody, a następnie uciekać do lasu.
Możliwości ukrycia się w nich jest bardzo dużo - podsumował.
W miejscowości Stara Wieś (woj. małopolskie) 27 czerwca 2025 roku doszło do tragicznego ataku, którego sprawcą – według śledczych – jest 57-letni Tadeusz Duda. Mężczyzna jest podejrzany o to, że najpierw ciężko ranił swoją teściową, a następnie zastrzelił swoją córkę oraz jej męża. Ofiarami ataku padli 26-letnia Justyna i 31-letni Zbigniew. Ich małe dziecko nie odniosło obrażeń.