W lipcu 2023 roku w Legnicy doszło do tragicznego wypadku spowodowanego przez 24-letniego Vadyma L., obywatela Ukrainy, który będąc pod wpływem alkoholu (2,4 promila), uciekał przed policyjnym pościgiem. Mężczyzna, mimo dwóch sądowych zakazów prowadzenia pojazdów, wsiadł za kółko.
W pewnym momencie stracił panowanie nad autem na ulicy Fiołkowej i uderzył w 21-letnią Aleksandrę. Kobieta zginęła na miejscu, mimo prób reanimacji.
Vadym L. został zatrzymany zaraz po wypadku. Wraz z nim w samochodzie znajdowali się dwaj pasażerowie, również obywatele Ukrainy. Prokuratura postawiła mu zarzut zabójstwa z zamiarem ewentualnym, za co grozi kara dożywotniego więzienia. W trakcie procesu przyznał się do prowadzenia pojazdu pod wpływem alkoholu, ale zapewniał, że nie zamierzał nikomu wyrządzić krzywdy.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
W sprawie zapadł już prawomocny wyrok. 11 czerwca 2024 roku Sąd Okręgowy w Legnicy zmienił klasyfikację czynu i skazał Vadyma L. na karę 13 lat pozbawienia wolności. Uznał, że nie było to zabójstwo, ale spowodowanie wypadku ze skutkiem śmiertelnym. 13 listopada Sąd Apelacyjny we Wrocławiu utrzymał wyrok w mocy.
Skazany będzie mógł ubiegać się o warunkowe przedterminowe zwolnienie po odbyciu połowy zasądzonej kary. Co na temat wyroku sądzi mama Oli, pani Ewa Cymbalak?
Patrząc na prawo polskie, wiedzieliśmy, że niczego więcej nie możemy osiągnąć. Ono nie bierze pod uwagę tego, co mogą czuć rodzice. Nikt nie bierze pod uwagę uczuć osób poszkodowanych. To jest taka niesprawiedliwość - powiedziała "Faktowi".
"Nadal będzie się dobrze bawił"
Kobieta wyznała też, że uważa, iż samochód prowadzony przez pijaną osobę powinien być traktowany jako narzędzie zbrodni.
My już córki nie mamy, a on po sześciu latach, w sumie teraz już po pięciu, może wyjść na wolność i nadal będzie się dobrze bawił. Kara 25 lat też nie byłaby satysfakcjonującą, bo trudno tu mówić o satysfakcji. Ale takie wyroki wpłynęłyby na ilość wypadków, zmniejszyłyby ją - podkreśliła matka Oli.