W styczniu 2024 r. Adam R., będący jeszcze czynnym funkcjonariuszem, przyniósł do Komendy Wojewódzkiej Policji w Radomiu prywatny sztucer wraz z nabojami. Broń nie została zgłoszona przełożonemu, a podczas jej sprawdzania doszło do wystrzału. Pocisk przebił ścianę, ale na szczęście nikomu nic się nie stało.
Zarzuty i śledztwo
Prokuratura Rejonowa Radom-Wschód oskarżyła Adama R. o przekroczenie uprawnień i niedopełnienie obowiązków. Grozi mu do 3 lat więzienia.
Czytaj także: Ścigali go dziewięć miesięcy. Mohammed Amra osadzony w więzieniu o zaostrzonym rygorze
Śledczy ustalili, że wystrzał nastąpił podczas sprawdzania sprawności broni. Policjant chciał upewnić się, czy luneta nie została uszkodzona po przypadkowym trąceniu sztucera. Oddał strzał kontrolny, nie sprawdzając, czy komora nabojowa jest pusta.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Funkcjonariusz oddał w pokoju służbowym strzał kontrolny bez sprawdzenia, czy do komory nabojowej nie został załadowany pocisk. W wyniku tego doszło do wystrzelania pocisku i przebicia ściany w pomieszczeniach budynku – powiedział PAP szef Prokuratury Rejonowej Radom-Wschód Cezary Ołtarzewski.
Ekspertyzy przeprowadzone przez biegłych z Centralnego Laboratorium Kryminalistycznego Policji potwierdziły, że Adam R. miał kontakt z bronią i to on oddał strzał. Wykluczono możliwość przypadkowego wystrzału bez naciśnięcia spustu.
Prokuratura podkreśla, że Adam R. nie miał prawa wnosić prywatnej broni na teren komendy bez zgłoszenia tego faktu i uzyskania zgody. Wewnętrzne przepisy jasno określają, co funkcjonariusze mogą przynosić do pracy.
Adam R. nie przyznał się do winy
Zdaniem prokuratury zachowanie Adama R. naruszyło podstawowe zasady bezpiecznego posługiwania się bronią. Broń powinna być zawsze traktowana jako naładowana, a palec nie powinien znajdować się na spuście, jeśli nie planuje się oddania strzału. Lufa powinna być skierowana w bezpiecznym kierunku. W tym przypadku - w ocenie śledczych - zasady te zostały złamane.
Czytaj także: Niemcy. Strzały w pobliżu sądu w Bielefeld. Są ranni
Podejrzany nie przyznał się do winy i odmówił składania wyjaśnień. Śledztwo wykazało jednak, że jego działania były niezgodne z przepisami i mogły stanowić zagrożenie dla innych osób. Informacje te pochodzą z Polskiej Agencji Prasowej.