W lutym 2024 roku 54-letni obywatel Ukrainy Jurij N. kupił na targu w Nowej Dębie galaretę garmażeryjną. Mężczyzna zmarł po jej spożyciu. Dwie kobiety, które jadły produkty pochodzące z tego samego punktu sprzedaży, trafiły do szpitala.
Regina i Wiesław S., którzy prowadzili stragan, zostali zatrzymani. W sprzedanej przez nich galarecie stwierdzono toksyczną dla człowieka zawartość azotynu. Mięso powstawało w skandalicznych warunkach — w brudzie i bez ciepłej wody.
Regina S. i jej mąż odpowiedzą teraz za umyślne narażenie na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu oraz nieumyślne spowodowanie śmierci jednej osoby, a także nieumyślne spowodowanie ciężkiego i średniego uszczerbku na zdrowiu dwóch innych pokrzywdzonych, którzy spożyli zakupioną od oskarżonych galaretę. Grozi im do 5 lat więzienia.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Tragedia w Nowej Dębie. Przebadali targowiska. Oto wyniki
Podkarpacki państwowy wojewódzki inspektor sanitarny przeprowadził kontrole po tragedii z 19 lutego ubiegłego roku. Znamy jej wyniki.
Dr Adam Sidor, szef rzeszowskiego sanepidu przekazał o2, że przeprowadzono łącznie 449 kontroli sanitarnych. W przypadku 215 z nich przeprowadzał je sam sanepid, pozostałe odbyły się we współpracy z policją i inspekcją weterynaryjną. Wykonano 198 kontroli stoisk, przebadano 44 kioski, 180 samochodów i 27 innych pojazdów, z których sprzedawano produkty mięsne.
W przypadku 24 sprzedawców na targowiskach stwierdzono nieprawidłowości związane z wprowadzaniem do obrotu żywności pochodzenia zwierzęcego. Na winnych zaniedbań sanitarnych nałożono mandaty karne na łączną kwotę 4550 zł. Wydano siedem decyzji nakazujących wycofanie z obrotu środków spożywczych pochodzenia zwierzęcego niewłaściwej jakości, pięć decyzji nakazujących usunięcie uchybień natury sanitarno-technicznej, 15 decyzji administracyjnych zobowiązujących przedsiębiorców do utylizacji środków spożywczych - podaje Adam Sidor.
Szczegóły kontroli. Brud, mięso na podłodze, złe oznaczenia
Sanepid informuje, że wykazano szereg nieprawidłowości. Brakowało odpowiednich dokumentów, towar nie miał właściwych oznaczeń, nie było właściwych warunków sprzedaży (mięso leżało w skrzynkach na ziemi), a sprzedawcy nie mieli odpowiedniej odzieży ochronnej. Osoby mające styczność z towarem nie posiadały orzeczeń do celów sanitarno-epidemiologicznych.
"Brak ciepłej i zimnej wody przy umywalce do mycia rąk. Przetwory mięsne i mięso świeże przetrzymywane w pojemnikach transportowych poza urządzeniami chłodniczymi, na podłodze bez podestów izolujących. Mięso i przetwory mięsne rozważane na jednej wadze (ryzyko zanieczyszczenia krzyżowego). Przetwory mięsne (pasztet i galareta) przechowywane w niewłaściwych opakowaniach (aluminiowe opakowanie bez przykrycia i zabezpieczenia przed zanieczyszczeniami z zewnątrz, bez etykiety – brak identyfikacji towaru). Brudne urządzenia chłodnicze, w których przechowywane były wyroby mięsne" - to kolejne wnioski z kontroli.
Stwierdzono również, że wiele produktów sprzedawano bez oznaczeń, niewiadomego pochodzenia, bądź nieopakowanych. Dotyczyło to galarety, schabu, kaszanki czy kabanosów.
Na koniec podkarpackie służby sanitarne zapewniły, że w 2025 roku zaplanowane są kolejne inspekcje na targowiskach.
Czytaj także: "Każdy drży o pracę". Zwolnienia w zakładach lotniczych
Rafał Strzelec, dziennikarz o2.pl