Dramatyczne wydarzenia rozegrały się w poniedziałek, 3 marca w Mannheim. Jak podają niemieckie media, 40-letni Alexander S. został oskarżony o podwójne zabójstwo i usiłowanie zabójstwa wielu osób. Sąd rejonowy zdecydował o jego aresztowaniu. Motyw działania sprawcy wciąż pozostaje niejasny, a śledczy badają różne scenariusze.
Do tragedii doszło 3 marca, gdy czarny Ford Fiesta wjechał w grupę ludzi, zabijając dwie osoby i raniąc co najmniej 11. Bohaterska interwencja taksówkarza Afzala M. zapobiegła większej liczbie ofiar. Kierowca zablokował drogę sprawcy, co pozwoliło na jego zatrzymanie.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Śledczy przeszukali mieszkanie Alexandra S. w Ludwigshafen, ale nie znaleźli dowodów wyjaśniających jego motyw. Prokuratura w Mannheim ujawniła, że podejrzany mógł cierpieć na choroby psychiczne, co mogło wpłynąć na jego zachowanie.
Czytaj także: Była 50 m od tragedii w Mannheim. "Pojazd nie zwalniał"
Tragedia w Mannheim. Tak zachowywał się sprawca
Znajomy sprawcy opisał go jako osobę zachowującą się dziwnie. - Po prostu patrzył w przestrzeń, a potem nagle zaczynał się śmiać - powiedział jeden ze znajomych 40-latka, z którym rozmawiał niemiecki "Bild". Mężczyzna rozmawiał z nim pół godziny przed tragedią. Nic nie wskazywało na to, że wkrótce dojdzie do takiego zdarzenia.
Alexander S. jest znany policji z wcześniejszych przestępstw. W 2018 r. wszczęto przeciwko niemu śledztwo w związku z podejrzeniem używania skrajnie prawicowych symboli niezgodnych z konstytucją. Obecnie przebywa w areszcie śledczym, oczekując na dalsze decyzje sądu.
Mieszkańcy Mannheim pogrążeni są w żałobie. We wtorek odbyło się ekumeniczne nabożeństwo w intencji ofiar. Władze miasta zapewniają, że rodziny poszkodowanych mogą ubiegać się o odszkodowania. Minister spraw wewnętrznych Badenii-Wirtembergii podkreślił, że śledczy badają wszystkie możliwe hipotezy.