Ruszył proces Łukasza Żaka. Tak zachowywał się w sądzie
W Warszawie rozpoczął się proces Łukasza Żaka (sąd zgodził się na ujawnienie jego danych), oskarżonego o spowodowanie tragicznego wypadku na Trasie Łazienkowskiej. Oskarżony był na ławie oskarżonych w towarzystwie swojej adwokat, która zarzuciła sądowi brak przychylności. Sam Żak przyznał się do przekroczenia prędkości, przeprosił poszkodowaną rodzinę.
Proces Łukasza Żaka ruszył we wtorek w Sądzie Rejonowym dla Warszawy-Śródmieścia. Mężczyzna jest oskarżony o spowodowanie wypadku, który miał miejsce we wrześniu 2024 r. na Trasie Łazienkowskiej - przypomina Polska Agencja Prasowa. W zdarzeniu uczestniczyły dwa pojazdy: volkswagen arteon prowadzony przez Łukasza Żaka oraz ford focus, którym podróżowała czteroosobowa rodzina.
Jak podaje "Fakt", na samym początku procesu obrończyni Izabela Ławińska Łukasz Żaka zwróciła uwagę na to, że jest nieprzychylny jego klientowi. Powód? Sąd nie zgodził się na to, aby mężczyzna czekał na wyrok na wolności. Prawniczka chciała wyłączenia ze sprawy sędziego Macieja Mitery. "Wtedy sędzia Mitera zarządził półgodzinną przerwę" - relacjonuje gazeta.
Łukasz Żak na ławie oskarżonych przebywał oczywiście w towarzystwie swojej adwokat. W pewnym momencie jeden z policjantów zdjął mu kajdanki. Jak relacjonują media, był żywo zainteresowany dokumentami, które przedstawiała mu adwokat. Oskarżony odmówił składania zeznań, według TVN24 odpowiadał jedynie na pytania obrony. Przyznał się do przekroczenia prędkości. Przeprosił rodzinę poszkodowaną w wypadku.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Chcą wciągnąć USA. Generał Bieniek o planie Izraela. "Nawet Hitler"
Wypadek na Trasie Łazienkowskiej. Łukasz Żak zatrzymany w Niemczech
W wyniku zderzenia zginął 37-letni pasażer forda, Rafał P. Jego żona, która prowadziła samochód, oraz ich dzieci w wieku czterech i ośmiu lat, zostali przewiezieni do szpitala. Również Paulina K., pasażerka volkswagena, doznała obrażeń.
Bezpośrednio po wypadku Łukasz Żak uciekł z miejsca zdarzenia, korzystając z pomocy znajomych. Został zatrzymany w Lubece w Niemczech na podstawie Europejskiego Nakazu Aresztowania.
Jak ustalili śledczy, przed tragedią Żak bawił się w klubie ze swoimi znajomymi, w ciągu 45 minut wypił osiem kieliszków 40-procentowej wódki o pojemności 50 ml. Kilka sekund przed zdarzeniem prędkość auta wynosiła 205 km na godz. i do momentu zderzenia rosła do 226 km na godz. Na dodatek w czasie jazdy Żak miał trzymać telefon i nagrywać swoją szaleńczą jazdę.
Łukaszowi Żakowi grozi kara od 5 do 30 lat więzienia. - Równocześnie prokuratura sformułowała zarzuty wobec kolejnych osób: Mikołaja N., Kacpra D., Damiana J., Macieja O. i Kacpra K. w związku z zaniechaniem pomocy i poplecznictwem, a także wobec Aleksandra G., któremu przypisuje się poplecznictwo - dodaje "Fakt".