Do tragedii doszło 24 lutego w Szczecinku. Joanna H. chciała porozmawiać z synem, który tymczasowo u niej mieszkał. Doszło do kłótni, podczas której Mateusz K. miał zaatakować matkę. Według prokuratury, dusił ją, uderzył szklanym dzbankiem i zadał ciosy nożem kuchennym.
Po zabójstwie Mateusz K. zabrał kluczyki do samochodu matki i uciekł. Został zatrzymany kilka godzin później, gdy spał w pojeździe w okolicach campingu.
Prokurator Ryszard Gąsiorowski z Prokuratury Okręgowej w Koszalinie poinformował, że "podejrzany przyznał się do zabójstwa. Tłumaczył, że dopuścił się tego czynu w trakcie napadu chorobowego. Wyjaśniał, że leczy się psychiatrycznie".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Szokujące fakty o zbrodni w Bornem Sulinowie. Procedura niebieskiej karty
Jak ustalił "Fakt", Joanna H. od dawna obawiała się syna. Trzy lata temu policja wszczęła w tej rodzinie procedurę Niebieskiej Karty. Nauczycielka planowała umieścić syna w zamkniętym ośrodku na leczenie, lecz nie zdążyła.
Czytaj także: Tragedia na parkingu. Przejechała po leżącej kobiecie
Szkoła Podstawowa im. Jana Nowaka-Jeziorańskiego w Bornem Sulinowie, w której pracowała Joanna H., opublikowała wzruszające pożegnanie. - Z wielkim żalem zawiadamiamy o śmierci naszej Nauczycielki, Przyjaciółki i Koleżanki, Joanny - czytamy.
Śledztwo w sprawie zabójstwa trwa. Policja wyjaśnia wszystkie okoliczności tego tragicznego zdarzenia.
W ostatnim czasie pod tym adresem nie było interwencji policji, pokrzywdzona nie złożyła też w komendzie żadnych zawiadomień -podkreśliła w rozmowie z "Faktem" asp. szt. Anna Matys z Komendy Powiatowej Policji w Szczecinku.
Pan Adam, gospodarz budynku, w którym doszło do tragedii, wspomina Joannę H. jako sympatyczną kobietę.
Normalna kobieta, pracowała jako nauczycielka w podstawówce. Wiem, że uczyła dzieci angielskiego. Miała problemy z tym synem. Podobno siedział w więzieniu, pojawił się dwa miesiące temu w naszej klatce. Od razu wzbudził mój niepokój - mówił pan Adam.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.