Zamieszki w ośrodku Grecji. To w nim przebywa Bartosz G.
W niedzielę w ośrodku, w którym przebywa Bartosz G., doszło do zamieszek. Potwierdziła to mecenas Polaka w rozmowie z "Faktem". Nastolatkowie wybijali okna, podpalali materace i rzucali drewnianymi przedmiotami w strażników.
17-letni Bartosz G. podejrzany o zabójstwo ze szczególnym okrucieństwem 16-letniej Mai z Mławy, został zatrzymany na terenie Grecji. Nastąpiło to po wydaniu Europejskiego Nakazu Aresztowania. Polak oczekuje na decyzję sądu w sprawie ekstradycji do Polski.
Jak informuje grecki serwis ekathimerini.com, w niedzielę w ośrodku dla nieletnich Kassaveteia niedaleko Volos wybuchły zamieszki. Portal twierdzi, że nastolatkowie wybijali okna, podpalali materace i rzucali drewnianymi przedmiotami w strażników. W zajściach brali udział nastolatkowie w wieku 15-18 lat.
- Potwierdzam, że to ośrodek, w którym znajduje się mój klient — mówi "Faktowi" grecka obrończyni Bartosza G., Maria Chartomantei. Kobieta nie odpowiedziała jednak, czy Polak brał udział w zamieszkach, czy w nich ucierpiał i czy wobec niego są wyciągane jakiekolwiek konsekwencje.
Zbrodnia w święta. 35-latek oskarżony o zabójstwo brata
Funkcjonariusze więzienni, wspierani przez członków policyjnych Zespołów Zapobiegania i Zwalczania Przestępczości (OPKE), podjęli działania w celu stłumienia zamieszek. Wezwano również strażaków - informuje ekathimerini.com.
Przyczyna zamieszek nie jest znana. Według greckiego serwisu, trwa dochodzenie w tej sprawie. To jednak kolejny taki incydent.
Bartosz G. został zatrzymany w Grecji 6 maja po tym, jak wyjechał tam w ramach międzyszkolnej wymiany. Już 28 maja sąd pierwszej instancji w Salonikach podjął decyzję o ekstradycji podejrzanego do Polski. Adwokat G. złożył jednak apelację. W międzyczasie Polak próbował popełnić samobójstwo.
Apelacja miała odbyć się pierwotnie 2 września, następnie sprawa została przełożona na 19 września i potem 26 września. Przełomu jednak brak. Także w ostatni piątek Bartosz G. nie został wydany Polsce, a strona grecka odroczyła decyzję o co najmniej 40 dni. Według adwokata Mariusza Paplaczyka, Grecy przekroczyli dopuszczalny czas, ponieważ procedura ENA powinna trwać 90 dni. Nie grożą jednak za to żadne konsekwencje.