Zenobia Żaczek broniła Ukrainki. Wtedy ją uderzono
Aktywistka społeczna Zenobia Żaczek została uderzona w autobusie w Warszawie. Agresywny mężczyzna zaatakował ją, gdy stanęła w obronie obywatelki Ukrainy. Skandaliczne okoliczności incydentu poszkodowana opisała w "Fakcie". "Ludzie nie reagowali" - relacjonowała.
Zenobia Żaczek to aktywistka działająca społecznie od lat 90. Jest współzałożycielką Komitetu Obrony Praw Lokatorów, wspiera osoby zagrożone eksmisją i walczy z nieuczciwymi praktykami właścicieli nieruchomości. Jest anarchosyndykalistką i osobą transpłciową, o czym publicznie poinformowała w 2021 roku.
20 września około godz. 13 razem z partnerką korzystała usług warszawskiej komunikacji miejskiej. Podczas podróży linią 190 była świadkiem, jak jeden z pasażerów (bez ubranej koszulki) zaczął rzucać obelgami w stronę starszej pani, która rozmawiała z koleżanką w języku ukraińskim.
Nie spodobał mu się jej akcent i wykrzykiwał w jej stronę o banderowcach, Wołyniu. Kazał jej uciekać z Polski i wracać do swojego kraju. [...] To było nie do wytrzymania, ludzie nie reagowali, ale ja nie mogłam. Coś we mnie pękło — relacjonowała Zenobia Żaczek w "Fakcie".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Syreny zawyły w Chełmie. Jak reagowali mieszkańcy? "Przestraszyłam się"
Podeszła do mężczyzny i powiedziała mu, że jego zachowanie jest skandaliczne i powinien się nad nim zastanowić, bo nie reprezentuje opinii wszystkich rodaków. Wówczas wobec niej skierował swoją agresję.
Zaczął mnie wyzywać, obrzucając obelgami, nie spodobał mu się mój wygląd i ubiór. Nawet nie przytoczę słów, którymi mnie obrzuci. [...] Dobiegł do mnie i uderzył mnie z tzw. główki w twarz. Krew polała się z mojego nosa — wspominała w tabloidzie.
Obrażenia nie wymagały interwencji lekarza. Partnerka Zenobii Żaczek nagrała całe zajście. Gdy autobus dojechał na przystanek, wypchnęła agresora za drzwi. Poszkodowane nie mogły liczyć na pomoc pozostałych pasażerów.
Nikt nam nie pomógł, nie zareagował ani na obrzydliwe słowa rzucane w stronę starszej pani, ani wobec agresji, którą skierował na mnie. Wszyscy patrzyli w telefony albo przed siebie — czytamy w "Fakcie".
Zenobia Żaczek pokazała nagranie. "Co za znieczulica"
Działaczka postanowiła nie wzywać policji, ponieważ nie ufa funkcjonariuszom. Nagranie zamieściła w sieci. Internauci byli oburzeni nie tylko samym incydentem, ale również pasywną postawą osób, które jechały w autobusie.
"Ludzie się takich boją, bo nie wiedzą, co zrobi, czym się naćpał", "Bardzo współczuję, ale i gratuluję odwagi", "Koszmar, wstyd i dno, a ci ludzie siedzą i nic", "Co za patologia, a ci ludzie, którzy siedzą i nie reagują na przemoc, powinni się wstydzić", "Co za znieczulica" - pisali na profilu Zenobii Żaczek na Facebooku.