Najważniejsze informacje
- Mieszko R. przyjechał do Warszawy z siekierą - wcześniej używał jej w domu rodzinnym.
- Atak na pracownicę Uniwersytetu Warszawskiego był spontaniczny, bez osobistego motywu.
- Student przebywa obecnie w areszcie w warunkach ambulatoryjnych.
8 maja, czyli w dniu makabrycznego ataku na UW, Mieszko R., student trzeciego roku prawa, przyjechał do Warszawy z Gdyni, gdzie wcześniej rąbał drewno. Siekierę włożył w torbę, a następnie przewiózł z miasta rodzinnego do stolicy - podał "Fakt".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Miał ją wykorzystać, by zabić portierkę UW. W plecaku Mieszka znajdowały się również inne niebezpieczne przedmioty, takie jak bagnet i noże.
Po przyjeździe do Warszawy Mieszko R. wziął udział w zajęciach w Auditorium Maximum. Po wykładzie poszedł do łazienki. Właśnie tam miał uznać, że chce komuś wyrządzić krzywdę.
Makabryczny atak na UW
Prokuratura Okręgowa w Warszawie potwierdziła, że atak nie był zaplanowany. Ofiara, pracownica uniwersytetu, została wybrana przypadkowo. Mieszko R. nie miał osobistego motywu, a jego działanie było wynikiem nagłego impulsu.
Sędzia zdecydował o umieszczeniu Mieszka R. w areszcie w Radomiu, gdzie będzie poddany obserwacji psychiatrycznej. Obrońca studenta, mec. Maciej Zaborowski, podkreśla, że teraz kluczowe jest zbadanie stanu zdrowia psychicznego jego klienta.
"Fakt" podaje, że podczas przesłuchania Mieszko R. przyznał, że czasami odczuwa wyrzuty sumienia, choć zdarza mu się nie czuć skruchy. Jego wyjaśnienia potwierdzają, że atak był wynikiem spontanicznego aktu agresji.
Śledztwo w sprawie brutalnego ataku na Uniwersytecie Warszawskim trwa. Wiadomo, że w organizmie zatrzymanego nie wykryto alkoholu ani narkotyków.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.