W miniony czwartek Polak został zadźgany nożem w Meksyku. Do zdarzenia doszło krótko po tym, jak rzekomo miał się zachować niewłaściwie względem kobiety i jej syna. Zaistniała sytuacja została odebrana jako próba uprowadzenia. Prokuratura ogłosiła już, że była to błędna interpretacja. Na tragedię zareagował arcybiskup Tijuany Francisco Moreno Barron.
Instytucje państwowe i zorganizowane społeczeństwo posiadają swoje władze, są osoby wyznaczone do rozeznawania takich sytuacji i wymierzania sprawiedliwości w takich przypadkach - powiedział, cytowany przez afntijuana.info. - Pozwólmy im wykonywać swoje zadania - dodał.
Czytaj także: Polak zadźgany w Meksyku. Nagrywali jego ostatnie chwile
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Zaznaczył także, że w przypadku, gdy społeczność decyduje się na działanie, powinna łączyć siły w celu zatrzymania przestępcy, zgłoszenia go odpowiednim organom i doprowadzenia przed wymiar sprawiedliwości, ale nigdy nie może przekraczać granic.
Zaapelował również o dalsze dążenie do pokoju.
Nie przestawajmy walczyć o pokój - nawoływał duchowny.
Czytaj także: Polak zamordowany w Meksyku. Został uznany za porywacza
"Mogą nas uchronić"
Podkreślił, że jest poruszony liczbą morderstw popełnianych nie tylko na ulicach, ale i w domach, dodając, że najgorsze jest to, że pojawia się niebezpieczeństwo przyzwyczajenia się do takiego stanu i popadnięcie w obojętność.
Wskazał również, że w tego typu przypadkach, jak ten, który zakończył się śmiercią Polaka, dodatkowym problemem jest trudność w komunikacji.
To niesamowite, że jako bracia, jako ludzie, potrafimy porozumiewać się - najwyraźniej - tylko wspólnym językiem, a nie dostrzegamy, że istnieją też inne formy porozumiewania się - języki serca, miłości, które mogą nas uchronić przed doprowadzeniem do takich aktów przemocy - podsumował arcybiskup.
Czytaj także: Morderstwo Polaka w Meksyku. Już wiadomo, kim był
Tragedia w Meksyku. Nie żyje Polak
8 maja 2025 roku w Tijuanie, w stanie Baja California w Meksyku, doszło do tragicznego incydentu z udziałem 35-letniego obywatela Polski. Mężczyzna został śmiertelnie ugodzony nożem przez kierowcę taksówki po tym, jak tłum omyłkowo uznał go za porywacza dziecka.
Z relacji świadków wynika, że Polak, który wcześniej prawdopodobnie padł ofiarą napadu, podszedł do kobiety z pięcioletnim synem, próbując poprosić o pomoc.
Gdy objął dziecko i założył mu okulary, matka chłopca wpadła w panikę, sądząc, że mężczyzna próbuje porwać jej syna, i zaczęła wzywać pomoc.