Horror na Targówku. Biegał po ulicy z półmetrową maczetą
38-latek wymachiwał maczetą na warszawskim Targówku. Mężczyzna był agresywny i zaczepiał przechodniów. O sprawie powiadomiono policję, która odnalazła sprawcę w jednym z mieszkań. 38-latek był pijany. Miał przy sobie półmetrową maczetę.
Do zdarzenia doszło w piątek (4 czerwca) ok. godz. 19:30. Funkcjonariusze z Targówka otrzymali zgłoszenie, że w okolicach ulicy Ząbkowskiej porusza się człowiek, który grozi przypadkowym osobom przedmiotem, przypominającym maczetę.
Mężczyzna miał zaczepiać przechodniów. Był agresywny i nieobliczalny. Przerażeni ludzie unikali kontaktu z 38-latkiem, który przechadzał się po Targówku do momentu przyjazdu policji.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Eksplozje pod Kurskiem. Skład broni i amunicji wyleciał w powietrze
- Zaczepiani przez niego przechodnie byli bardzo zaniepokojeni jego zachowaniem. Mundurowi bardzo szybko zjawili się na miejscu i rozpoczęli poszukiwania opisanego mężczyzny - poinformowała nadkom. Paulina Onyszko.
Funkcjonariusze nie od razu zatrzymali sprawcę. Gdy mężczyzna usłyszał nadjeżdżający radiowóz, zaczął uciekać. Podczas ucieczki wbiegł do jednej z kamienic na skrzyżowaniu Ząbkowskiej i Brzeskiej. Tam ukrył się w łazience swojego mieszkania.
Policjanci szybko odnaleźli mężczyznę. Znaleźli przy nim maczetę o długości ok. pół metra. Nóż leżał w kartonie niedaleko drzwi. Został zabezpieczony jako dowód w sprawie.
Warszawscy funkcjonariusze zatrzymali 38-latka. Po przewiezieniu na komisariat okazało się, że jest on kompletnie pijany. Badanie alkomatem wykazało, że w wydychanym powietrzu ma 2,5 promila alkoholu. Sprawca został przewieziony do izby wytrzeźwień.
Teraz 38-letni mężczyzna odpowie za swoje zachowanie. Funkcjonariusze przekazali, że mężczyzna usłyszał zarzut posiadania niebezpiecznego narzędzia i grożenia osobom postronnym w miejscu publicznym. Za swój czyn może być ukarany grzywną, a nawet karą pozbawienia wolności. Teraz o losie mężczyzny zdecyduje sąd.