Mariusz Trynkiewicz, skazany za zabójstwo czterech nastolatków, zmarł 9 stycznia 2024 r. w więzieniu w Gdańsku. Minęły ponad trzy dekady, odkąd "Szatan z Piotrkowa" został zatrzymany przez milicję i skazany na karę śmierci, którą później zamieniono na 25 lat więzienia. Ostatecznie, po odbyciu kary, przestępca przebywał w ośrodku w Gostyninie.
Janusz Sielski, emerytowany funkcjonariusz MO i policji, który latem 1988 roku zatrzymał Mariusza Trynkiewicza, w rozmowie z PAP powiedział, że jego zdaniem Trynkiewicz odejdzie niepamięć.
Ja zobojętniałem. Wszystko po latach zmienia znaczenie. Sprawa Morusia i Trynkiewicza, to były dwie największe zbrodnie, z którymi się zetknąłem. Przez wszystkie lata od 1988 r. Piotrków żył tą tragedią, a teraz ze śmiercią Trynkiewicza przychodzi zobojętnienie. On odejdzie w zapomnieniu, nawet jako zbrodniarz, bo ludzie nie będą chcieli o nim pamiętać – powiedział Sielski.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Zbrodnie, które wstrząsnęły Polską
W lipcu 1988 r. w Piotrkowie Trybunalskim zaginęło trzech nastolatków. Ich ciała odnaleziono kilka dni później, owinięte w zasłonki z literą T. Początkowo podejrzewano grzybiarza, który znalazł zwłoki, jednak z czasem to Mariusz Trynkiewicz stał się głównym podejrzanym.
Zabójca został zatrzymany dzięki wskazówkom milicjanta Jerzego Szymańskiego. Trynkiewicz był bowiem wcześniej zatrzymany pod zarzutem molestowania nastolatka we Włodzimierzowie koło Sulejowa.
Czytaj także: Mariusz Trynkiewicz nie żyje. Tak mówili o nim sąsiedzi
Podczas przesłuchań Trynkiewicz przyznał się do zbrodni, szczegółowo opisując swoje czyny. Jego wyjaśnienia były tak precyzyjne, że milicjanci bez trudu odnaleźli miejsce, gdzie zakopał swoją pierwszą ofiarę. W trakcie procesu Trynkiewicz opisywał, jak planował i realizował swoje zbrodnie, co wstrząsnęło opinią publiczną.
Gdy chłopcy byli już w moim mieszkaniu, nie mieli prawa z niego wyjść. Nie byłem w stanie odwrócić się od powziętego zamiaru. Kiedy zobaczyłem leżący nóż, nie było już odwrotu - wyznał Trynkiewicz.
"Żal tych chłopców i ich rodzin"
Jak zauważył Janusz Sielski, mimo upływu lat, rodziny ofiar nigdy nie otrząsnęły się z tragedii. "Ja zobojętniałem i myślę, że ludzie też. Po latach przychodzi zobojętnienie i Trynkiewicz staje się obojętny dla ludzi i odejdzie w zapomnieniu. Tylko żal tych chłopców i ich rodzin, że tyle wycierpiały. Przez całe życie nie otrząsnęli się z tej tragedii" – powiedział PAP Janusz Sielski.
Ojciec jednego z chłopców do końca żył pragnieniem zemsty, a brat targnął się na swoje życie. Brat innej ofiary Trynkiewicza w rozmowie z PAP przyznał, że przez tragedię, której doświadczyła jego rodzina, nie mógł znaleźć sobie miejsca w życiu. Miał wyrzuty sumienia, że przeżył, bo tragicznego dnia miał jechać z bratem i jego kolegami nad jezioro.
Matka Trynkiewicza, Urszula, od lat odcina się od syna. Gdy wyszedł z więzienia podkreśliła, że nie chce mieć z nim nic wspólnego. Zbrodniarz mógł jednak liczyć na wsparcie... żony.
Trynkiewicz wziął ślub z kobietą, która pokochała go, choć wiedziała o popełnionych przez niego zbrodniach. Ślub odbył się 30 października 2015 roku w zamkniętym ośrodku zapobiegania zachowaniom dyssocjalnym w Gostyninie.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.