W środę na terenie kampusu Uniwersytetu Warszawskiego 22-latek miał brutalnie zamordować pracownicę administracji, która pracowała na portierni. Do zbrodni użył siekiery. W jej obronie próbował stanąć ochroniarz, który trafił w końcu do szpitala, jednak jego życiu nie zagraża niebezpieczeństwo.
Mężczyzna został obezwładniony, m.in. przez funkcjonariuszy SOP. Ma zostać przesłuchany dopiero w czwartek w godzinach popołudniowych.
Jak ustalono, podejrzanym jest 22-letni student trzeciego roku prawa na Uniwersytecie Warszawskim, pochodzący z Gdyni. - Jego ojciec jest prawnikiem, matka nauczycielką akademicką na Pomorzu - informuje "Gazeta Wyborcza".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Jak dodaje portal, 22-latek ukończył najpierw gimnazjum w Gdyni, później chodził do liceum w tym samym zespole szkół. Był w klasie o profilu matematyczno-informatycznym, potem na prawniczo-humanistycznym. To miała być jedna z najlepszych szkół w mieście.
To najlepsze liceum w Pomorskiem, jedno z lepszych w Polsce. Wtedy byliśmy w pierwszej piątce. To było liceum dla uzdolnionych dzieciaków - mówi w rozmowie z portalem koleżanka 22-latka.
Według "Wyborczej" mężczyzna miał w szkole bardzo wysokie wyniki, a nawet dostał stypendium od urzędu marszałkowskiego. Jego znajomi twierdzą, że był inteligentny, fascynował się wojskiem.
Interesował się historią, militariami, ale pod kątem historycznym - mówi "Wyborczej" znajomy z gimnazjum. - Nie zachowywał się jednak w sposób, który odbiegałby od normy, nie sprawiał nauczycielom problemów wychowawczych. Był nieśmiały, bardzo zamknięty w sobie - dodaje.
Miał fascynować się gatunkiem filmów grozy, które celowo skupiają się na ukazaniu krwawych scen i przemocy. Często znajomym pokazywał różne filmy, w których gangi zabijają ludzi. Mężczyzna w domu miał trzymać broń. To między innymi maczeta, którą chwalił się na zajęciach online.
Nie pamiętam, żeby się odzywał, zawsze siedział w kącie i nie udzielał się na zajęciach - mówi "Wyborczej" Konrad, kolega napastnika z czasów gimnazjalnych.
- Gdy usłyszałam, że po tym, jak go złapali, patrzył się w jeden punkt, nie uciekał, nie okazywał żadnych emocji, to nie zdziwiło mnie to. On po prostu taki jest - dodaje z kolei koleżanka z młodszych lat.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.