Rodzina Mai mówi o Bartoszu G. "Nikomu nie życzymy śmierci"
Rodzina Mai jest poruszona wiadomością o próbie odebrania sobie życia przez Bartosza G. w Grecji. Ciocia 16-latki w rozmowie z "Faktem" podkreśla, że jej rodzina nikomu nie życzy śmierci. Ponadto wszyscy chcą, by 17-latek odpowiedział przed polskim sądem za to, co zrobił.
Grecki sąd w środę wydał zgodę na ekstradycję Bartosza G. do Polski. Obrończyni oraz sam 17-latek nie chciał dopuścić do przewiezienia do kraju, ponieważ twierdził, że boi się w Polsce o własne życie.
Jego matka opowiada w tamtejszych mediach niestworzone historie. Powiedziała m.in. że dwie bliskie Mai osoby znajdują się w więzieniu i Bartosz G. dlatego nie chce trafić za kraty w Polsce, bo boi się, że tam je spotka. To jest bzdura - mówi "Faktowi" ciocia zamordowanej Mai.
Dzień po decyzji o ekstradycji, greckie media obiegły informacja o próbie samobójczej Bartosza G. Wszystko potwierdziła prawniczka broniąca prawa mieszkańca Mławy. Przekazała, że jej klient znajduje się w szpitalu w stanie krytycznym.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Zabójstwo na UW. Znani podcasterzy kryminalni: "Ogromna tragedia"
Nikomu nie życzymy śmierci. Chcemy, żeby on przez to wszystko przeszedł z nami, tu w polskim sądzie. Niech odpowie za to, co zrobił Mai - dodaje ciocia Mai w rozmowie z "Faktem".
Kobieta dodaje, że rodzina chce sprawiedliwego wyroku, dzięki czemu może zaznać spokoju. Adwokat Wojciech Marek Kasprzyk w rozmowie z o2.pl przekazywał, że matka Mai wciąż wierzy, że córka do niej wróci, z kolei ojciec żałobę chce przejść dopiero po zakończeniu sprawy.
Maja zaginęła pod koniec kwietnia. Jej zmasakrowane ciało znaleziono dopiero po tygodniu w zaroślach. Oskarżenia padły na Bartosza G., z którym dziewczyna miała spotkać się w dniu zaginięcia. Chłopak wyjechał na wycieczkę Erazmus do Grecji, gdzie został zatrzymany.