Łukasz Ż. jest podejrzany o spowodowanie śmiertelnego wypadku na Trasie Łazienkowskiej w Warszawie. W połowie września ubiegłego roku pod wpływem alkoholu miał doprowadzić do zderzenia z autem osobowym, którym jechała czteroosobowa rodziny. W wypadku zginął pan Rafał. Jego żona i dwójka dzieci trafili do szpitala.
Łukasz Ż. i jego pasażerowie, którzy nie udzielili pomocy poszkodowanym w wypadku, zostali zatrzymani. Kierowca co prawda uciekł do Niemiec, ale tam został schwytany i przetransportowany do Polski. Trafił do aresztu. Usłyszał zarzut spowodowania wypadku ze skutkiem śmiertelnym. W przeszłości był kilkukrotnie karany za jazdę pod wpływem alkoholu i pomimo sądowego zakazu.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Zachowanie Łukasza Ż. w areszcie. Nowe informacje
Kiedy Łukasz Ż. trafił w ręce polskiej policji, od razu przyjął butną postawę. - Weź pan się zawijaj z tą kamerą - mówił do funkcjonariusza, który nagrywał go w areszcie na warszawskiej Białołęce. Mężczyzna nie potrafił także przystosować się do warunków w areszcie.
Jak podawał onet.pl, zachowywał się arogancko wobec strażników. - "Pie**** te wasze kary - miał mówić do funkcjonariuszy SW. Łącznie, według Onetu, Łukasz Ż. otrzymał osiem wniosków o zastosowanie kar dyscyplinarnych. Podejrzany został przeniesiony z aresztu na Białołęce do Siedlec.
Łukasz Ż. otrzymał dwie kary - pierwsza kara to pozbawienie możliwości otrzymywania paczek przez okres trzech miesięcy. Drugą miała być izolatka na dwa tygodnie, ale Łukaszowi Ż. dano miesiąc na poprawę. Czy nałożenie kar w końcu przyniosło efekt? Jak udało nam się ustalić, 26-latek w końcu spokorniał.
Jest zmiana zachowania. Uległo ono poprawie. Otrzymał co prawda kolejny wniosek o nałożenie kary dyscyplinarnej, ale w związku z uwagi na widoczną zmianę postępowania, wniosek zawieszono. Dali mu szansę - mówi nasz informator z aresztu. - Czy trafił do izolatki? - dopytujemy. - Nie - odpowiada krótko.
Należy pamiętać, że zachowanie więźnia ma znaczenie. Osadzeni, którzy już usłyszeli wyroki, otrzymują oceny. Wypisywane są w nich wnioski dyscyplinarne i nagrody. Łukasz Ż. jest jednak osobą aresztowaną tymczasowo, dlatego nie jest jeszcze poddawany ocenie. W jego przypadku odbywają się rozmowy wychowawcze, po których spisywane są notatki. Gdy jednak zostanie skazany przez sąd, ten weźmie pod uwagę całokształt jego postępowania w trakcie całego pobytu za kratkami.
Oceny dla więźniów są ważne pod kątem wydawania przepustek czy warunkowego, terminowego zwolnienia, które daje sąd. O warunkowe zwolnienie wnioskuje dyrektor więzienia. Jeśli zachowanie osadzonego jest negatywne, wtedy na taki wniosek nie ma szans na pozytywne rozpatrzenie. Skazany może sam wystąpić do sądu z podobnym wnioskiem, ale ten i tak prosi o ocenę dyrektora więzienia. Jeśli jest ona negatywna - następuje odmowa. Czyżby ta perspektywa sprawiła, że Łukasz Ż. w końcu spokorniał? A może obawiał się izolatki?
Ciężko powiedzieć. Może to zmiana jednostki, zmiana środowiska. Nie można też przesądzać, że to stała przemiana - zastanawia się nasz rozmówca.
Zapytaliśmy w biurze prasowym Służby Więziennej, czy potwierdzają się informacje o zmianie oblicza aresztowanego Łukasza Ż. Przekazano nam, że SW nie udziela informacji na temat osób tymczasowo aresztowanych.
Wypadek w Warszawie. Wkrótce koniec śledztwa. Będzie akt oskarżenia dla Łukasza Ż.
Śledztwo w sprawie tragicznego wypadku w Warszawie z września 2024 roku prowadzi Prokuratura Okręgowa w Warszawie. Jej rzecznik Piotr Skiba mówi, że dobiega ono już końca.
Do końca miesiąca planujemy zakończyć to postępowanie. Jeszcze dwa tygodnie temu czekaliśmy na opinię biegłych z zakładu medycyny sądowej w sprawie obrażeń osób poszkodowanych. Możemy spodziewać się aktów oskarżenia przeciwko wszystkim osobom, które zostały zatrzymane - mówi o2.pl Piotr Skiba.
Oprócz Łukasza Ż. zarzuty usłyszeli Damian J., Maciej O. oraz Mikołaj N., którzy zostali na miejscu zdarzenia, jak i Adam K. i Kacper K., którzy uciekli po wypadku. Odpowiedzą za nieudzielenie pomocy i utrudnianie śledztwa poprzez pomoc sprawcy wypadku w ucieczce.
Wobec wszystkich zastosowano środek zapobiegawczy w postaci tymczasowego aresztowania. Zarzut nieudzielenia pomocy usłyszała także Sara K., która ma dozór policji. Z kolei Aleksander G., który nie był uczestnikiem wypadku, miał pomóc w przekazaniu samochodu marki cupra Łukaszowi Ż. Auto należało do Kacpra K. Mężczyzna usłyszał zarzuty utrudnienia śledztwa.
Czytaj także: "Żenada". Oburzenie po słowach Czarnka. Usunął wpis
Rafał Strzelec, dziennikarz o2.pl